Stłuczka Passata cz.I
ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I PO ŚWIĘTACH... ...a wydatków ciąg dalszy. Dobrze, że nie z mojego portfela. W dużym mieście, pełnym samochodów i ludzi w ciągłym pośpiechu o stłuczkę nietrudno. Tym bardziej nie ma się co dziwić w ostatni weekend przed świętami. Szybkie zakupy, dopinanie wszystkiego na ostatni guzik... Stłuczka to ostatnia rzecz o jakiej moglibyśmy pomyśleć. Tego dnia nie było inaczej. 22 grudnia, szybkie, półgodzinne wyjście z domu trwało ok. 4 h. Wszystko przez pośpiech pewnego młodego Jegomościa, który jak stwierdził: ,,Myślałem, że zdążę''. Passat przejechał do tego dnia ponad 303000 km bez większych problemów. Wykonując manewr zawracania (na prostej drodze) wyżej wymieniony Pan zjechał z głównej drogi, po czym wjechał z powrotem, ale wprost pod koła mojego Passata. Ja myślałem, że zaczeka, ponieważ nie było opcji, żeby zdążył, a On myślał, że jestem na tyle daleko, że się uda... Niestety. Krótkie hamowanie i uderzenie w tył Mitsubishi zraniło Passka i zniszcz