Skoda Kodiaq 2.0 TDI 2020 r.

ŁAGODNA JAK NIEDŹWIEDŹ... 

Na dalekiej północy, w okolicach Alaski, znajduje się wyspa Kodiak. Żyją na niej niedźwiedzie, zwane Kodiaqami. Choć to jedne z największych i najcięższych niedźwiedzi na świecie, są jednocześnie łagodne oraz rodzinne. Czas spędzają na zabawach i wspólnym łowieniu ryb. Tak słyszałem.😉 To właśnie przez te niedźwiedzie, jednocześnie duże i silne, a zarazem łagodne i rodzinne, Skoda nazwała topowe auto w swojej gamie. To by było na tyle jeśli chodzi o informacje geograficzno- przyrodnicze. Dziś opowiem co myślę o topowym modelu Skody, może nie zupełnie świeżym na rynku, ale fabrycznie nowym, zaraz po wyjeździe z salonu, z symbolicznym jak dotąd przebiegiem. Zapraszam do lektury.


Wprowadzenie:
Skoda Kodiaq to SUV klasy średniej, produkowany od 2016 roku do dziś. Auto zostało zbudowane na płycie podłogowej MQB A2, którą gupa VolkswagenAG wykorzystała również do budowy VW Tiguana Allspace i Seata Tarraco. Projektantem Kodiaqa był Pan Jozef Kaban, a samochód jest bardzo zbliżony do koncepcyjnego modelu VisionS.

Skoda Superb III, testowana przeze mnie po przygotowaniu do sprzedaży. 




Patrząc na Kodiaqa z boku, można śmiało stwierdzić, że jest to nic innego, jak podwyższona wersja Superba 3. generacji. Mnie się ten samochód podoba, zwłaszcza w tej wersji, co testowany dziś egzemplarz, ale o tym może za chwilę, bo do tej wersji mam mimo wszystko trochę zastrzeżeń. Konkurencją dla Kodiaqa na rynku mogą być m.in. Kia Sorento, Nissan X-Trial i Hyundai Santa Fe. Koniec wprowadzenia...





Wymiary i przestrzeń:
Choć auto jest spore, wymiary topowego SUVa w gamie Skody nie są zbyt imponujące względem plasowanego już niżej Superba. Mianowicie: długość 4697 mm daje mam 159 mm mniej niż Superb III kombi, ale szerokość na poziomie 1882 mm daje mam 18 mm przestrzeni więcej niż wspomniany Superb. Wysokość Kodiaqa nie dziwi, bo to jednak SUV i wynosi 1655 mm (208 mm więcej niż Superb kombi).


Rozstaw osi o długości 2791 mm to wynik znów krótszy od Superba, tym razem o 50 mm. Z racji tego, że to SUV, warto wspomnieć o niezłym prześwicie na poziomie 187 mm, ale w tym przypadku nie ma co go porównywać do prześwitu Superba.


Dzięki tym wymiarom zewnętrznym, również we wnętrzu Kodiaqa jest sporo przestrzeni. Znajdziemy jej aż nadto na przednich fotelach, na tylniej kanapie (ale jednak nie tak dużo jak w Superbie), oraz w bagażniku.

Na dużym zdjęciu ogromny bagażnik Kodiaqa, w dolnym rogu również spory, jednak mniejszy bagażnik Superba. 



Kodiaq pod podłogą bagażnika zmieścił dojazdowe koło zapasowe, podstawowe narzędzia i kilka przegródek na drobiazgi. 



To już taki standard, do którego dawno przyzwyczaiła nas Skoda. Bagażnik Kodiaqa w wersji 5-osobowej zmieści do linii okien 720 litrów bagażu (60 litrów więcej niż Superb III kombi). W takich bagażnikach brakuje mi jednak zamykanych schowków po obu burtach. Nie wiem, dlaczego tu ich zabrakło. Plus jednak należy się za haczyki na zakupy.


Niektórym pewnie spodoba się jeszcze jedna rzecz. Kodiaq za dopłatą oferuje w bagażniku dodatkowe 2 fotele. Nie znajdziemy na nich zbyt wiele miejsca (jak to zwykle bywa na fotelach rozkładanych z podłogi bagażnika), przez co są do wykorzystania tylko w bardzo awaryjnych sytuacjach, w dodatku tylko przez dzieci. Moim zdaniem to niepotrzebny wydatek na poziomie +4000 złotych. Po ich rozłożeniu, ogromny bagażnik staje się symboliczny i zmieści już tylko 270 literków. Za te pieniądze, o których powiem trochę niżej, są lepsze 7-miejscowe auta. Pozostając jeszcze chwilę przy bagażniku, jego pokrywa jest niestety otwierana i zamykana manualnie.


Elektrycznie sterowana pokrywa bagażnika w wersji Scout wymagała dopłaty na poziomie 1800 złotych. To jedna z tych opcji, której bardzo mi brakuje we współczesnych samochodach. Zwłaszcza w tych z ,,trochę wyższej półki". Przypomnę: mówimy o topowym modelu marki. 

Podobieństwo odu modeli widać z każdej strony... 




Wykończenie wnętrza:
Wnętrze wykonane jest typowo dla aut z koncernu VAG w trochę lepszych niż najbiedniejsze wersje. Wszystko od kolan ku górze deski i drzwi- miękkie i przyjemne w dotyku, poniżej- z twardego plastiku. Pomimo tego faktu, w aucie nic nie stuka ani nie trzeszczy, nawet podczas jazdy po mocno zniszczonej drodze. Spasowanie elementów wnętrza również nie wzdudzilo u mnie żadnych zastrzeżeń.


Spodobało mi się wykończenie listew dekoracyjnych okleiną drewnopodobną. Z pewnością nie wszystkim przypadnie to do gustu, nie mniej jednak, jest do dekor przypisany do wersji Scout.

Wnętrze opisywanego dziś Kodiaqa, a poniżej, w niemal identycznej formie... 



...wnetrze testowanego wcześniej Superba. 



Stylistycznie wnętrze nie odbiega od wspominanego bez przerwy Superba III, czy innych samochodów koncernu VAG z lat 2016-2020.


Jest tu po prostu ładnie, a odnalezienie się w tym wnętrzu i znalezienie praktycznie wszystkiego, co będzie nam potrzebne do podróży trwa jakieś 19 sekund.😉 Poza tym, znajdziemy tu sporo schowków, zarówno przed nami (nie ważne gdzie siedzimy), pod nami, oraz obok nas. Wszystkie wyłożone miękkim materiałem.


Silnik, skrzynia i prowadzenie:
Silnik pod maską to najmocniejsza wysokoprężna jednostka 2.0 TDI o mocy 190 KM (przy 3500 obr./min.), współpracująca z 7- biegowym automatem DSG i napędem na wszystkie koła 4x4.


Niezłe 400 Nm momentu obrotowego już od 1750- 3250 obr./min. pozwala nam na dużo, ale Skoda Superb 3. generacji testowana przeze mnie zupełnie niedawno, oprócz napędu na przednią oś, miała ten sam silnik o takiej samej mocy, również ze skrzynią DSG. Bardziej aerodynamiczna i lżejsza karoseria Superba sprawiała, że jazda nim była bardziej ekscytująca, a zarazem oszczędniejsza, ale na wyższe spalanie Kodiaqa ma wpływ również napęd na 4 koła i większy współczynnik oporu powietrza. Sprint do setki tym ciężkim SUVem trwa 8,6 sekundy i choć to jest nie do odczucia podczas jazdy, Superb przyspiesza o 0,2 sekundy szybciej (jednak!). Prędkość maksymalna Kodiaqa wynosi 210 km/h, co daje 14 km/h mniej, niż Superb z tym samym silnikiem. Oczywiście to tylko cyferki, raczej nic nie znaczące podczas eksploatacji auta, ale różnica jest na niekorzyść topowego auta marki. Spalanie, jak to w ciężkich SUVach z napędem 4x4- stosunkowo wysokie.


W teście, w ruchu miejskim komputer pokazywał ok 11 litrów ON na 100 km. Jak już wspomniałem, to spore i ciężkie auto, więc mnie ten wynik nie zdziwił, ale deklaracje Skody co do spalania są bardzo dalekie od realiów... Nie wiem czy ktoś Kodiaqiem z tym silnikiem osiągnął wynik 6,6 l/100 w cyklu miejskim. Taki wynik podczas testu wyświetlał się w Superbie. Nie zmienia to faktu, iż Kodiaq z tym właśnie silnikiem bardzo ładnie przyspiesza, a DSG podczas  spokojnego przyspieszania niezauważalnie zmienia nam biegi na wyższe.

Dzwignia zmiany biegów przypomina znowu tę sprzed lat. Taki drobny detal, ale zauważalny. 



Przy wyprzedzaniu sprawa jest już lekko niepokojąca. Reakcja skrzyni na kick down trwa o wiele za długo. Nawet mając 190 KM pod prawą stopą oraz 400 Nm momentu szybkie wyprzedzanie potrafi niestety tak zaskoczyć Kodiaqa, że manewr ten staje się trochę niebezpieczny. Skrzynia za długo ,,myśli" czy zrzucić już bieg, czy jeszcze nie. A autobus na przeciwległym pasie coraz bliżej. 😂 Pomijając ekstremalne sytuacje, Kodiaq prowadzi się zupełnie neutralnie, podobnie jak Superb. Nie czuć w nim ani jego gabarytów, ani wyższego prześwitu, nawet na szybko pokonywanych łukach. Tylko boczne podmuchy wiatru są tu bardziej zauważalne niż w Superbie. Z przednim zawieszeniem z kolumną McPhersona i tylnym w architekturze MultiLink jedzie się nim wyjątkowo komfortowo, tak jak limuzyną. Na nierównej, zniszczonej nawierzchni, a nawet na jej braku, Kodiaq jest nieco sztywny, przez co jeszcze pewniej prowadzi nas do celu. Nie zapuściłem się zbyt daleko od cywilizacji, ale na dziurawej, szutrowej drodze nie czułem się w tej Skodzie niekomfortowo. Nawet pomimo braku aktywnego zawieszenia DCC (4100 dopłaty).


Wyposażenie:
Standardowe wyposażenie Kodiaqa w wersji Scout nie zwala z nóg jak na dzisiejsze czasy. Nie jest to Fabia, więc nie ma oczywiście tragedii, ale lista wyposażenia jest dość krótka, a lista opcji jeszcze krótsza.


Zacznę od tego, że wersja Scout w standardzie ma napęd na wszystkie koła, plastikowe nakładki na progi i nadkola, charakterystyczne dla wszystkich wersji Scout w innych modelach Skody, oraz inne wzory felg.


Z zewnątrz nie da się nie zauważyć, moim zdaniem pięknego pasa przedniego, nawiązującego stylistyką do innych modeli marki, z reflektorami w technologii Full Led z funkcją adaptacji ASF i spryskiwaczami, światłami do jazdy dziennej w technologii Led oraz przednie światła przeciwmgłowe, również Ledowe i z funkcją corner. Niestety zabrakło funkcji Auto Light Asist, która wymagała dopłaty 800 złotych.

Reflektory niby w innym kształcie, jednak zauważalnie podobne w obu autach. 



Podobnie jak te z tyłu. 



Z tyłu Kodiaq ma również pełne oświetlenie LED, kształtem przypominające te u rodzeństwa.  19-calowe felgi ze stopów lekkich, do wyboru 2 wzory w cenie auta. W tym przypadku mamy wzór BRAGA antracytowe. Ten sam rozmiar kół co w Superbie, które w kombi były dość spore, w Kodiaqu giną w ogromnych nadkolach, podkreślonych dodatkowo czarnymi nakładkami. Przydałby się cal więcej.

Swoją drogą, we współczesnych autach, brakuje mi ,,zwykłych", srebrnych, pięcioramiennych alusów. Wszystkie felgi są teraz takie ,,przesadnie wymyślne". Nie wiem, czy to dobre określenie. 😉 



Relingi dachowe w kolorze srebrnym, oraz srebrne obudowy  lusterek bocznych, w standardzie elektrycznie sterowane, podgrzewane oraz składane. W obu zderzakach, zarówno przednim, jak i tylnym znalazły się czujniki pomagające w manewrowaniu.


Z zewnątrz również można zauważyć ładnie kontrastujące z białym lakierem (0 złotych dopłaty) tylne szyby o wyższym stopniu przyciemnienia. Elektrycznie wysuwany hak to dodatek w wysokości 3700 złotych. Przed wejściem do auta zauważymy funkcję bezkluczykową Kessy Full z alarmem i funkcją Safe. Z zewnątrz to by było na tyle.


Wejdźmy do środka... Tu widać braki w stosunku do znów wcześniej wspomnianego Superba. Dlaczego wciąż o tym Superbie? Później wyjaśnię..


Teraz do rzeczy: po otwarciu drzwi widać ciemne, trochę nudne wnętrze. Mnie jednak się tu podoba, ale nie wszystkim przypadnie do gustu ta kolorystyka w wersji Scout. Na fotelach (z manualną regulacją) i kanapie (przesuwanej, z regulowanym oparciem) widać ciemną tapicerkę z alcantary. Skórzana tapicerka nie była nawet w opcji w tej wersji wyposażenia. Cóż... Mnie to nie przeszkadza, a nawet, jak już wspomniałem wcześniej, bardziej mi się podoba.

Na wykończeniu Piano Black, nawet na przyciskach, widać odciski palców. 



W Superbie nie było tego problemu. 



Co do samych foteli przednich, są podgrzewane, ale ,,elektryka" wymagała dopłaty 4200 złotych za oba fotele, a wyntylowanie to dopłata kolejnych 3200 złotych. Tych opcji zabrakło w tym egzemplarzu. Podobnie jak podgrzewania kanapy, które wymagało dopłaty 800 złotych. W Superbie nie było takich braków...


Po zajęciu miejsca kierowcy, pierwsza wpada w oczy znajoma już m.in. z Octavii i Superba multifunkcyjna kierownica obszyta skórą, a tuż za nią, tradycyjny zestaw wskaźników z podstawowym komputerem pokładowym. Również jakiś taki znajomy...


Wyświetlacz multimedialny w miejscu zegarów za kierownicą, w Skodzie nazwany Virtual Kokpit, występował jako opcja i kosztował dodatkowe 1800 złotych.


Tuż obok standardowe multimedia Bolero- bez nawigacji. Ta wymagała dopłaty w wersji Scout w wysokości 2250- 3700zł. Obsługuje za to kamerę cofania, ale niestety nie 360 stopni.


To byłby kolejny dodatek w wysokości 1700 zł. Obsługuje za to Bluetooth i Smart Link. Pod multimediami, również znajomy panel automatycznej klimatyzacji dwustrefowej. Trzystrefowa wymagała dopłaty 1100 zł.

Tu widać brak panelu trzystrefowej klimatyzacji. 



Poza tym, podstawowe funkcje bezpieczeństwa i wsparcia  kierowcy, takie jak: tempomat z ogranicznikiem prędkości, poduszki powietrzne, w tym kolanowa kierowcy, Front Assist, Driver Alert, Driving Mode Select, elektromechaniczny hamulec pomocniczy...

Jednym zdaniem: d...py nie urywa. Ogólnie auto jest bardzo fajne i przyzwoicie wyposażone, ale Właściciel oddał w salonie w rozliczeniu wyżej wspomnianego Superba III w wersji wyposażenia L&K. Link do testu pod zdjęciem.




W cenniku Skody zostało niewiele opcji, których nie znalazłem w tym Superbie. Na pokładzie znajdowało się wyposażenie od aktywnego zawieszenia DCC, aktywnego tempomatu do 210 km/h,  przez pełną skórzaną tapicerkę z elektrycznie sterowanymi fotelami przednimi, wszystkimi siedziskami nie tylko podgrzewanymi, ale również wentylowanymi, nawigację Columbus, trzystrefową klimatyzacją, na elektrycznie sterowanej pokrywie bagażnika kończąc.

Wyposażenie w Superbie było na naprawdę wysokim poziomie... 



To tak w skrócie... Wszystko byłoby dobrze, gdyby Właściciel wybrał Kodiaqa w takiej samej wersji co Superb. Wersja Laurin& Klement z takim samym, 190-konnym silnikiem to wydatek (bez opcji) 190750 złotych. To tylko  12850 złotych więcej niż Scout (również bez opcji). To niewiele za opcje, których brakuje nowemu Właścicielowi tego Kodiaqa już od pierwszych pokonywanych kilometrów. Dopłacając wyżej wspomnianą kwotę do wersji L&K, w standardzie dostaniemy wszystko, co wymieniłem od słowa ,,Wyposażenie:", oprócz Active Kokpit. To niewiele, biorąc pod uwagę, że za te opcje w wersji Scout, trzeba dopłacić prawie 23000 zł.

Podsumowanie:
Skoda Kodiaq to bardzo dobre, wygodne i  dobrze (zależy co kto lubi, ale każdy skonfiguruje wersję pod siebie) wyposażone auto, ale nie ma co ukrywać, jest to auto też bardzo ładne. Na pewno spodoba się fanom koncernu VolkswagenAG. Jest bardzo przestronnym i dobrze wykonanym środkiem transportu. Jego zakup w tym momencie jednak się nie sprawdził dla kogoś, kto posiadał już Superba III, przynajmniej ja tak uważam. Kupno SUVa, który produkowany był równolegle z autem, które posiadał właściciel wcześniej, w nie zmienionej stylistyce, bez najmniejszego nawet face liftingu, w dodatku w ,,biedniejszej" wersji wyposażenia, nie mogło się udać. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego, a tu brakuje jednak podstawowego wyposażenia współczesnych samochodów. Nie mniej jednak, Kodiaq dostaje ode mnie dużą piątkę, należy tylko rozsądniej konfigurować auta w salonach. Czasem, za stosunkowo nieduże pieniądze, można kupić sobie ,,łatwiejsze i wygodniejsze życie".


*Już wkrótce na Mat-Motors przygotowanie do sprzedaży Volvo S60 z 2010 roku, z 203- konnym benzyniakiem pod maską, w jedynej takiej wersji w Polsce... Zapraszam. 👍







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

VW Passat B5 FL 2005r. Powrót z wakacji bez stopów.

VW Golf 7 vs VW Passat B8 Auto Detailing

VW Passat B5 FL 1.9 TDI 2005r.

Volkswagen Passat B5FL 2005r. Awaria na urlopie...

Mercedes S320 CDI W220 2001r.

Cennik 2024.👍

Volkswagen Passat B8 2.0 TDI 2016r.

Alpina B3 3.3 R6 2002 r.

Stłuczka Passata cz. II