Skoda Fabia III FL 1.0 MPI 2019 r.
WYPOSAŻENIE? NIE DZIĘKUJĘ...
Skoda Fabia kombi to samochód, który podobał mi się od pierwszej generacji, której produkcja rozpoczęła się w 1999 roku. Auto ceniłem za jego wyjątkowo przestronne wnętrze jak na tę klasę auta. Trzecia generacja to samochód, który jeszcze bardziej uświadomił mnie w przekonaniu, jak bardzo przestronny może być tak mały samochód. Pierwszym autem w 2020 roku na Mat-Motors jest auto bardzo fajne, niestety w mniej fajnej wersji, ale ze względu na sympatię do Fabii, postaram się wyciągnąć z tego testu jak najwięcej plusów. Zapraszam do lektury.👍
Wprowadzenie:
Skoda Fabia to auto klasy miejskiej, ale jak każde inne auto tej marki, również Fabia nie ma sobie równych w klasie. Mowa oczywiście o przestrzeni we wnętrzu oraz funkcjonalności, niekoniecznie o wykonaniu czy wyposażeniu. Płytę podłogową PQ25 dzieli z koncernowym rodzeństwem, Polo i Ibizą, ale również ze Skodą Rapid, która w swojej klasie rozłoży na łopatki każdego konkurenta.
Trzecia generacja Fabii kombi, produkowana od 2014 roku, ma długość 4257 mm, 1732 mm szerokości, 1488 mm wysokości, a rozstaw osi to niezłe 2470 mm. Ten konkretny egzemplarz wyjechał z polskiego salonu pod koniec 2019 roku, czyli jest to już model po face liftingu, który odświeżył model w 2018 roku.
Przeprojektowane zostały głównie reflektory (teraz ze światłami dziennym LED) i zderzak przedni, a z palety całkowicie zniknęły silniki wysokoprężne. Ubolewam nad jednym i drugim. Przód Skody przed liftem pasował mi bardziej, choć wiem, że to może tylko moje odczucie, a jakikolwiek Diesel w gamie przydałby się nawet w aucie miejskim.
Wnętrze:
Znowu mowa o przestrzeni, ale w tym aucie to jego główny atut, który daje Fabii przewagę nad konkurencją.
Na przednich fotelach, nawet delikatnie wyprofilowanych, w miarę dobrze trzymających ciało na zakrętach, ale ustawianych tylko przód/tył, można usiąść wygodnie. Bez znaczenia czy jesteśmy wysokiego wzrostu, czy wręcz przeciwnie. Do bardzo wygodnej pozycji brakuje jedynie podłokietnika ze schowkiem, który wymagał dopłaty 500 złotych (to niedużo). Góra/dół pracuje tylko fotel kierowcy. Ta opcja przy fotelu pasażera wymagała dopłaty 250 złotych (również mało, ale to raczej niepotrzebny wydatek).
Podobnie jest z tyłu. Skoda trochę przesadza, że jest to auto 5- osobowe, ale czworo dorosłych zmieści się bez problemu. Miejsca nie zabraknie nad głowami, na szerokość ramion i chociaż nie wygląda, również na nogi. W razie potrzeby na tylnej kanapie znajdziemy mocowania systemu Isofix do fotelików dziecięcych.
Bagażnik- rekordowy w klasie, zmieści w wersji kombi aż 530 litrów do linii okien, a gdy złożymy tylną kanapę, aż 1395 litrów. Nieźle jak na auto miejskie. Wnętrze wykonane jest raczej z twardych materiałów, ale góra deski rozdzielczej zaskoczyła mnie swoją ,,miękkością". Pomimo wykończenia wnętrza w słabe plastiki, podczas jazdy jest cicho i spokojnie. Nic nie piszczy, ani nie trzeszczy, nawet gdy jedziemy po nierównej kostce brukowej.
Ergonomia, jak przystało na auta koncernu VAG- wzorowa. W tym wnętrzu odnajdzie się każdy kierowca. Wszystko jest czytelne i w zasięg wzroku oraz rąk kierowcy. Niczego nie szukamy nawet nocą, gdyż wszystkie klawisze funkcyjne są podświetlane, czego nie można powiedzieć o autach japońskich, nawet tych bogatszych. Czekałem na to auto od wyjazdu z salonu, niestety dostałem dopiero, gdy na liczniku wybiło 10 tys. km.
Pomimo to, wnętrze nadal wygląda jak nowe, bez najmniejszych śladów zużycia, ale to normalne. Tu ślady użytkowania pojawią się dopiero przy ok 100 tys. km. W aucie miejskim zwykle są porównywalne z przebiegiem wysokości 350 tys. km i więcej w autach klasy średniej i wyższej.
Silnik, skrzynia, zawieszenie:
Tu nie ma co się rozpisywać. Silnik to bardzo słabiutka jednostka benzynowa, bez żadnego doładowania. Z pojemności 999 cm3 wykrzesano jedynie 75 KM, a maksymalny moment obrotowy jaki osiąga silnik między 3000- 4300 obr./min. to tylko 95 Nm.
Autko przemieszcza się w granicach miasta bez problemu, ale do tego zostało stworzone. Wyjazd poza miasto jednak to męczarnia. I tu uprzedzam wszystkie atakujące mnie komentarze: nie mówię, że Skodą z tym silnikiem nie da się jeździć po autostradach czy drogach poza miejskich. Można, ale nie jest to na pewno komfortowe ani dla auta, ani dla kierowcy.
Mocy do dynamicznej jazdy brakuje na każdym biegu i przy każdej prędkości. Jak już o tym mowa, to prędkość maksymalna, z jaką pojedzie taka Fabka to 172 km/h, ale we wnętrzu jest wtedy głośno od intensywnie pracującego silnika i oporów powietrza. Według deklaracji producenta, pierwszą setkę na prędkościomierzu zobaczymy dopiero po 15 sekundach. Sprawdzałem... Po ok 10 sekundach mi się znudziło. 😉Miałem wrażenie, że to trwa wieczność. Te parametry nie zachęcają do szybkiej jazdy, a o szybkim wyprzedzania na trasie nie ma mowy. Taką operację trzeba 2 razy przemyśleć. Spokojna jazda w granicach miasta będzie w tym aucie dużo przyjemniejsza. Spalanie gazu oscyluje między 8-9 litrów na każde 100 km. Ilości benzyny zużywane są przy tym symbolicznie, tylko przy odpalaniu silnika. W 2020 roku silnik 1.0 MPI nie jest już oferowany w Fabii w salonach. Do wyboru mamy m. in. 1.0 TSI 95 KM (160 Nm). Jeździłem jakiś czas temu 90-konnym Rapidem TSI z 2017 roku i uważam, że ten silnik bardzo daje radę. Tego MPI mi nie szkoda. W ogóle mogło go nie być... Wiem, trochę to egoistyczne, ale nie lubię gazu, a ten silnik dobrze z nim współpracuje.
Podobnie jak wnętrze Fabii, również zawieszenie pracuje tu cicho. W kabinie nie słychać dźwięków jego pracy, a zniszczona nawierzchnia jest dość dobrze tłumiona. Z przodu mamy tu nie generujący dużych kosztów układ Mc Phersona, z tyłu niezniszczalną belkę skrętną. Miałem się nie rozpisywać...
Wersja wyposażenia...
No tu naprawdę będzie krótko. To jakby ktoś w salonie zapytał przy konfigurowaniu: ,,Może wyposażenie do tego?" A my byśmy odpowiedzieli: ,,Nie dziękuję". 😂 Wersja nazywa się Active i otwiera cennik Fabii. To odpowiednik dokładnie tej wersji każdej innej marki, w których na wyposażeniu trzeba napisać o wycieraczce tylnej szyby i trzecim świetle stopu, bo inaczej prawie nie byłoby o czym pisać... A tak na poważnie,
z zewnątrz widać niemetalizowany lakier, który nazywa się ,,Błękit Energy". Wiem, że to kwestia gustu, ale uważam, że każdy inny byłby ładniejszy. Na plus zasługują lakierowane w kolorze nadwozia klamki i lusterka, niedostępne do tej pory w najsłabszych wersjach wyposażenia.
Są również LEDowe światła do jazdy dziennej zintegrowane w reflektorach (wraz z Easy Light Assist z czujnikiem zmierzchu i funkcją Comming/ Leaving Home).
Koniec plusów, rażą za to zaślepki w przednim zderzaku i kołpaki na felgach stalowych. Zarówno obręcze aluminiowe, jak i światła przeciwmgłowe nie są dostępne w tej wersji, nawet za dopłatą.
We wnętrzu również niewiele się dzieje, bo poza klimatyzacją manualną i 6 poduszkami dostępnymi w standardzie luksusów tu nie znajdziemy. Ta wersja nie posiada nawet radia (1150-2250 złotych dopłaty) czy komputera pokładowego (250-950 złotych dopłaty).
Dramat jak na dzisiejsze czasy. Dobrze chociaż, że producent ,,szarpnął się" na 2 elektrycznie sterowane szyby, elektrycznie sterowane lusterka boczne i centralny zamek sterowany pilotem. Standard pod koniec lat 90tych.
Systemy bezpieczeństwa również są skromne, ale mogłoby być gorzej. W aucie znajduje się ESP z ABS, MSR, ASR, EDL, HBA, oraz HHC- system wspomagania ruszania pod wzniesienia i TPM- system kontrolujący ciśnienie w ogumieniu.
Takie auto w salonie w 2019 roku kosztowało prawie 48000 złotych. To niewiele jak za nowe auto z koncernu Volkswagena, ale jednak sporo jak za samochód, który oferuje tylko przestrzeń we wnętrzu. Hmm. Też nie dało się krótko, ale wyposażenie jest naprawdę ubogie.
Podsumowanie:
Gdy myślę o Skodzie Fabii, rodzą się we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony jest to bardzo dobry i przestronny samochód w rozsądnej cenie, ale z drugiej strony, auto wyprodukowane w dzisiejszych czasach nie powinno mieć takich braków w wyposażeniu podstawowym. Z trzeciej jednak strony, nierozsądne doposażenie auta może tak podbić cenę, że nie opłaci się kupować tak małego samochodu za tak dużą kwotę.
Są jednak plusy podstawowej wersji. Takie auta produkowane są dla przedsiębiorców, którzy kupują auta dla swoich pracowników. W takim przypadku, gdybym to ja był użytkownikiem i nie musiałbym za taką Fabię zapłacić, mógłbym nią jeździć i nawet ją polubić. Gdybym jednak zdecydował się na Fabię kombi, musiałaby być doposażona. Prywatnie wystarczyłaby mi już druga wersja wyposażenia- Ambition, doposażona w pakiet Comfort za 750 złotych (m. in. czujniki cofania, światła przeciwmgłowe, obręcze ze stopów lekkich 15") i pakiet Premium za 2400 (m. in. Radio Swing Plus wraz ze Smart Link+ i kamerą cofania, komputer pokładowy maxi- dot, wielofunkcyjna, skórzana kierownica obsługująca radio i telefon). Taka wersja sprawia, że Fabią zdecydowanie przyjemniej będzie nam się przemieszczać, ale i na nią patrzeć, a cena będzie nadal w miarę atrakcyjna, bo z silnikiem TSI pod maską, nieznacznie przekroczy 60000 złotych. Tempomat również nie kosztuje milionów (650 złotych), podobnie, jak ładniejszy lakier. Moim zdaniem, za te opcje warto dopłacić... Autko jest świetne, ale ze współczesnym wyposażeniem, które w opcjach kosztuje rozsądne pieniądze. Całość również powinna kosztować rozsądnie, tylko podczas konfigurowania nie może nas ponieść fantazja. Gdy jednak tego nie przemyślimy, bezmyślnie dodając kolejne opcje, wtedy konfigurator podsumuje nam Fabię Style za prawie 98000 złotych, a to już jest gruba przesada, bo ta kwota prawie (2880 złotych dopłaty) wystarczy na Octavię Combi z silnikiem 1.6 TDI 115 KM.
Wersja Monte Carlo z dodatkami z kolei przewyższy wartość wyżej wspomnianej Octavii, a to jest jakieś nieporozumienie (ponad 100000 złotych). Konfiguracja w każdym przypadku powinna przebiegać z głową...
Podsumowując podsumowanie:
Jeśli jesteś przedsiębiorcą i szukasz auta dla swojego pracownika, kup mu Fabię Active. Auto jest na tyle fajne, że można je polubić mimo wszystko. Dla siebie wybierz wersję Ambition i doposaż ją w najpotrzebniejsze opcje, bez zbędnego ,,szastania". Będzie się nią lepiej jeździć, a cena pozostanie na akceptowalnym poziomie. Koniec podsumowania...
Wprowadzenie:
Skoda Fabia to auto klasy miejskiej, ale jak każde inne auto tej marki, również Fabia nie ma sobie równych w klasie. Mowa oczywiście o przestrzeni we wnętrzu oraz funkcjonalności, niekoniecznie o wykonaniu czy wyposażeniu. Płytę podłogową PQ25 dzieli z koncernowym rodzeństwem, Polo i Ibizą, ale również ze Skodą Rapid, która w swojej klasie rozłoży na łopatki każdego konkurenta.
Trzecia generacja Fabii kombi, produkowana od 2014 roku, ma długość 4257 mm, 1732 mm szerokości, 1488 mm wysokości, a rozstaw osi to niezłe 2470 mm. Ten konkretny egzemplarz wyjechał z polskiego salonu pod koniec 2019 roku, czyli jest to już model po face liftingu, który odświeżył model w 2018 roku.
Przeprojektowane zostały głównie reflektory (teraz ze światłami dziennym LED) i zderzak przedni, a z palety całkowicie zniknęły silniki wysokoprężne. Ubolewam nad jednym i drugim. Przód Skody przed liftem pasował mi bardziej, choć wiem, że to może tylko moje odczucie, a jakikolwiek Diesel w gamie przydałby się nawet w aucie miejskim.
Wnętrze:
Znowu mowa o przestrzeni, ale w tym aucie to jego główny atut, który daje Fabii przewagę nad konkurencją.
Na przednich fotelach, nawet delikatnie wyprofilowanych, w miarę dobrze trzymających ciało na zakrętach, ale ustawianych tylko przód/tył, można usiąść wygodnie. Bez znaczenia czy jesteśmy wysokiego wzrostu, czy wręcz przeciwnie. Do bardzo wygodnej pozycji brakuje jedynie podłokietnika ze schowkiem, który wymagał dopłaty 500 złotych (to niedużo). Góra/dół pracuje tylko fotel kierowcy. Ta opcja przy fotelu pasażera wymagała dopłaty 250 złotych (również mało, ale to raczej niepotrzebny wydatek).
Podobnie jest z tyłu. Skoda trochę przesadza, że jest to auto 5- osobowe, ale czworo dorosłych zmieści się bez problemu. Miejsca nie zabraknie nad głowami, na szerokość ramion i chociaż nie wygląda, również na nogi. W razie potrzeby na tylnej kanapie znajdziemy mocowania systemu Isofix do fotelików dziecięcych.
Odrobinę przestrzeni w ogromnym bagażniku zabiera koło zapasowe. Wnękę na ,,zapas" wypełniła butla z gazem... 😒
Bagażnik- rekordowy w klasie, zmieści w wersji kombi aż 530 litrów do linii okien, a gdy złożymy tylną kanapę, aż 1395 litrów. Nieźle jak na auto miejskie. Wnętrze wykonane jest raczej z twardych materiałów, ale góra deski rozdzielczej zaskoczyła mnie swoją ,,miękkością". Pomimo wykończenia wnętrza w słabe plastiki, podczas jazdy jest cicho i spokojnie. Nic nie piszczy, ani nie trzeszczy, nawet gdy jedziemy po nierównej kostce brukowej.
Brakuje mi tu fabrycznego radia. Takie ,,marketowe" , przypomina mi auta z lat 90tych.
Ergonomia, jak przystało na auta koncernu VAG- wzorowa. W tym wnętrzu odnajdzie się każdy kierowca. Wszystko jest czytelne i w zasięg wzroku oraz rąk kierowcy. Niczego nie szukamy nawet nocą, gdyż wszystkie klawisze funkcyjne są podświetlane, czego nie można powiedzieć o autach japońskich, nawet tych bogatszych. Czekałem na to auto od wyjazdu z salonu, niestety dostałem dopiero, gdy na liczniku wybiło 10 tys. km.
Wyświetlacz między zegarami jest spory, ale nic się na nim nie dzieje. Pokazuje jedynie godzinę, temperaturę, przebieg i paliwo w zbiorniku... Komputer wymaga dopłaty.
Silnik, skrzynia, zawieszenie:
Tu nie ma co się rozpisywać. Silnik to bardzo słabiutka jednostka benzynowa, bez żadnego doładowania. Z pojemności 999 cm3 wykrzesano jedynie 75 KM, a maksymalny moment obrotowy jaki osiąga silnik między 3000- 4300 obr./min. to tylko 95 Nm.
Autko przemieszcza się w granicach miasta bez problemu, ale do tego zostało stworzone. Wyjazd poza miasto jednak to męczarnia. I tu uprzedzam wszystkie atakujące mnie komentarze: nie mówię, że Skodą z tym silnikiem nie da się jeździć po autostradach czy drogach poza miejskich. Można, ale nie jest to na pewno komfortowe ani dla auta, ani dla kierowcy.
Z maleńkim silniczkiem pod maską współpracuje 5-biegowa skrzynia manualna. Skok lewarka jest krótki i bardzo precyzyjny. Jak na Skodę przystało.
Mocy do dynamicznej jazdy brakuje na każdym biegu i przy każdej prędkości. Jak już o tym mowa, to prędkość maksymalna, z jaką pojedzie taka Fabka to 172 km/h, ale we wnętrzu jest wtedy głośno od intensywnie pracującego silnika i oporów powietrza. Według deklaracji producenta, pierwszą setkę na prędkościomierzu zobaczymy dopiero po 15 sekundach. Sprawdzałem... Po ok 10 sekundach mi się znudziło. 😉Miałem wrażenie, że to trwa wieczność. Te parametry nie zachęcają do szybkiej jazdy, a o szybkim wyprzedzania na trasie nie ma mowy. Taką operację trzeba 2 razy przemyśleć. Spokojna jazda w granicach miasta będzie w tym aucie dużo przyjemniejsza. Spalanie gazu oscyluje między 8-9 litrów na każde 100 km. Ilości benzyny zużywane są przy tym symbolicznie, tylko przy odpalaniu silnika. W 2020 roku silnik 1.0 MPI nie jest już oferowany w Fabii w salonach. Do wyboru mamy m. in. 1.0 TSI 95 KM (160 Nm). Jeździłem jakiś czas temu 90-konnym Rapidem TSI z 2017 roku i uważam, że ten silnik bardzo daje radę. Tego MPI mi nie szkoda. W ogóle mogło go nie być... Wiem, trochę to egoistyczne, ale nie lubię gazu, a ten silnik dobrze z nim współpracuje.
Podobnie jak wnętrze Fabii, również zawieszenie pracuje tu cicho. W kabinie nie słychać dźwięków jego pracy, a zniszczona nawierzchnia jest dość dobrze tłumiona. Z przodu mamy tu nie generujący dużych kosztów układ Mc Phersona, z tyłu niezniszczalną belkę skrętną. Miałem się nie rozpisywać...
Wersja wyposażenia...
No tu naprawdę będzie krótko. To jakby ktoś w salonie zapytał przy konfigurowaniu: ,,Może wyposażenie do tego?" A my byśmy odpowiedzieli: ,,Nie dziękuję". 😂 Wersja nazywa się Active i otwiera cennik Fabii. To odpowiednik dokładnie tej wersji każdej innej marki, w których na wyposażeniu trzeba napisać o wycieraczce tylnej szyby i trzecim świetle stopu, bo inaczej prawie nie byłoby o czym pisać... A tak na poważnie,
z zewnątrz widać niemetalizowany lakier, który nazywa się ,,Błękit Energy". Wiem, że to kwestia gustu, ale uważam, że każdy inny byłby ładniejszy. Na plus zasługują lakierowane w kolorze nadwozia klamki i lusterka, niedostępne do tej pory w najsłabszych wersjach wyposażenia.
Są również LEDowe światła do jazdy dziennej zintegrowane w reflektorach (wraz z Easy Light Assist z czujnikiem zmierzchu i funkcją Comming/ Leaving Home).
Z tyłu, charakterystyczne dla Skody światła w kształcie litery ,,C".
Koniec plusów, rażą za to zaślepki w przednim zderzaku i kołpaki na felgach stalowych. Zarówno obręcze aluminiowe, jak i światła przeciwmgłowe nie są dostępne w tej wersji, nawet za dopłatą.
We wnętrzu również niewiele się dzieje, bo poza klimatyzacją manualną i 6 poduszkami dostępnymi w standardzie luksusów tu nie znajdziemy. Ta wersja nie posiada nawet radia (1150-2250 złotych dopłaty) czy komputera pokładowego (250-950 złotych dopłaty).
Z taką zaślepką Fabia wyjechała z salonu. Wygląda elegancko i zdecydowanie ładniej niż dołożone radio. Szkoda tylko, że nie gra...
Korbki w tylnych drzwiach... Elektryka w wersji Active nie występowała nawet w opcji. W wersji Ambition była dostępna za 750 złotych.
Systemy bezpieczeństwa również są skromne, ale mogłoby być gorzej. W aucie znajduje się ESP z ABS, MSR, ASR, EDL, HBA, oraz HHC- system wspomagania ruszania pod wzniesienia i TPM- system kontrolujący ciśnienie w ogumieniu.
Takie auto w salonie w 2019 roku kosztowało prawie 48000 złotych. To niewiele jak za nowe auto z koncernu Volkswagena, ale jednak sporo jak za samochód, który oferuje tylko przestrzeń we wnętrzu. Hmm. Też nie dało się krótko, ale wyposażenie jest naprawdę ubogie.
Zdjęcie ze strony Skody z wyposażeniem podstawowym tej wersji, świadczące o powadze sytuacji. Jak na dzisiejsze czasy, to tu naprawdę nic nie ma.
Podsumowanie:
Gdy myślę o Skodzie Fabii, rodzą się we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony jest to bardzo dobry i przestronny samochód w rozsądnej cenie, ale z drugiej strony, auto wyprodukowane w dzisiejszych czasach nie powinno mieć takich braków w wyposażeniu podstawowym. Z trzeciej jednak strony, nierozsądne doposażenie auta może tak podbić cenę, że nie opłaci się kupować tak małego samochodu za tak dużą kwotę.
Doposażenie wersji Active w większość ,,pierdół" z cennika sprawi, że Fabia będzie kosztować ponad 76000 złotych, jednak nadal nie będziemy jeździć ,,wypasem"...
Wersja Monte Carlo z dodatkami z kolei przewyższy wartość wyżej wspomnianej Octavii, a to jest jakieś nieporozumienie (ponad 100000 złotych). Konfiguracja w każdym przypadku powinna przebiegać z głową...
Podsumowując podsumowanie:
Jeśli jesteś przedsiębiorcą i szukasz auta dla swojego pracownika, kup mu Fabię Active. Auto jest na tyle fajne, że można je polubić mimo wszystko. Dla siebie wybierz wersję Ambition i doposaż ją w najpotrzebniejsze opcje, bez zbędnego ,,szastania". Będzie się nią lepiej jeździć, a cena pozostanie na akceptowalnym poziomie. Koniec podsumowania...




































Komentarze
Prześlij komentarz