Mercedes E W213 220d 2016r. Autodetailing


SZYBKIE ODŚWIEŻENIE E-KLASY...


Niedawno miałem przyjemność popracować trochę przy tym Mercedesie klasy E. Na tą chwilę ma już 5 lat, ale upływu tego czasu, ani przejechanego dystansu w ogóle po nim nie widać. Mam na myśli jego design, a nie faktyczny stan techniczny. Jest to nadal produkowany model, ale od końca 2020 roku w poliftowej wersji. Post stworzony na szybko, ale coś tam Wam opowiem. Przede wszystkim o mojej pracy. Zapraszam do lektury.


Wprowadzenie:

Mercedes w dzisiejszym materiale to model W213, produkowany od 2016 roku. Jak już wspomniałem, ma 5 lat, więc nie trudno stwierdzić, że jest to egzemplarz z początku produkcji. Główni konkurenci tego auta to Audi A6, ale model C8 jest produkowany od 2018 roku, czyli jest trochę "świeższa", oraz BMW 5, ale z kolei G30 jest produkowana od 2017 roku. Mercedes jest najstarszy z pośród wspomnianych aut, ale moim zdaniem, jego design nie zestarzeje się zbyt szybko na tle konkurencji. 

Na pierwszy rzut oka, nie sposób stwierdzić, czy auto jest przed, czy po faceliftingu. To zdjęcie zrobione jeszcze przed rozpoczęciem pracy.




Mało tego, na pierwszy rzut oka trudno stwierdzić, której klasy jest auto. Zarówno C- klasa, jak i luksusowa eSka mają sporo cech wspólnych z tą E-klasą.




Wszystko zdradza dopiero długość i rozstaw osi. Oczywiście znajdą się tacy, którzy wiedzą to od razu. Ja się przyznaję. Chwilkę muszę się przyjrzeć.😉




Wymiary Merca to 4923 mm długości (16 mm mniej niż Audi i 13 mniej niż BMW), 1852 mm szerokości (znów mniej od Audi i BMki kolejno o 34 mm i 16mm), 1468 mm wysokości (to z kolei więcej o 11 mm i 1 mm), a rozstaw osi to 2939 mm (znów mniej o 85 mm i aż o 136 mm). Podsumowując: Mercedes jest najmniejszy z pośród opisanej konkurencji, ale to nie zmienia faktu, że jest tylko niewiele mniejszy od S- klasy produkowanej w latach 2005- 2013. 

Mercedes S- Classe W221 jest tylko niewiele większy niż model z dzisiejszego materiału.
*Zdjęcie z internetów.




Prezentacja / oczekiwania Klienta:

Auto miało być umyte z zewnątrz i posprzątane w wewnątrz, a zabezpieczenie lakieru miało dać jak najlepszy efekt na czarnym kolorze (mocno zmęczonym) bez konieczności przeprowadzenia korekty, na którą nie było czasu. 


Tak wygląda auto użytkowane w pogodę i niepogodę. Jest po prostu brudne, ale bez dramatu.




Nawet tył, który jest bardzo brudny...



...z daleka wygląda nieźle.




Tak wyglądał pacjent, gdy do mnie  przyjechał. Nie był w złym stanie ani z zewnątrz, ani w środku. Właściciel dba o samochód. W tym przypadku, taka praca, to "czysta" przyjemność.



Środek w jeszcze lepszym stanie. Tu na upartego możnaby nic nie robić.😉




We wnętrzu najsłabszym ogniwem jest wykończenie w kolorze Piano Black. Pomijając fakt, że kurzy się od samego patrzenia, jest wyraźnie porysowany. Wystarczyło 5 lat w aucie klasy premium- słabo.



Koła oraz nadkola:

Jak zwykle zacząłem od najgorszego elementu auta, jakim są koła i ich okolice. Szybki oprysk felg "krwawiącym" preparatem, oraz nadkoli środkiem APC o odpowiednim stężeniu sprawił, że potencjalnie najgorsze do wyczyszczenia elementy będą do umycia w łatwy i szybki sposób. 

Płyn do felg odseparuje zalegający brud od ich powierzchni, co pozwoli z szybszy i łatwiejszy sposób pozbyć się go.



Wstępnie spłukane felgi i nadkola, pokryłem jeszcze raz tymi samymi preparatami, ale tym razem z pomocą aktywnej piany, która wylądowała na całej karoserii. Z jej pomocą wyszczotkowałem i wypędzelkowałem je do czysta. 

Felgi, nadkola i opony dokładnie wyszorowane. Teraz wystarczy je tylko spłukać.




Karoseria:

Całe auto pokryte aktywną pianą, wstępnie zostało spłukane, aby po chwili nałożyć jeszcze raz aktywną pianę, ale tym razem do pomocy użyłem rękawicy z mikrofibry. 



Aktywna piana "wgryzła" się w brud na karoserii skutecznie go zmiękczając i separując od lakieru.




Do trudno dostępnych miejsc, takich jak klamki, listwy, szczeliny, kratki i lusterka użyłem pędzelka. Na koniec spłukałem całe auto wodą zdemineralizowaną, która nie zostawia na lakierze śladów takich jak po twardej wodzie. Na koniec całą karoserię wytrę dedykowanym ręcznikiem z mikrofibry. Tak przygotowanym autem mogłem wrócić do garażu. 

Mercedes jest już czysty, ale nadal wilgotny. Przede mną jeszcze wycieranie, odtłuszczanie, woskowanie, no i całe wnętrze. To był dopiero początek, chociaż wielu na tym etapie kończy już pracę. To błąd...




Każda z tych kropelek wody przyciągnie odrobinę kurzu, a po jej odparowaniu zostanie ślad na lakierze w postaci okrągłej plamy brudu. Dlatego po myciu należy przynajmniej powycierać karoserię.




Opony również nie muszą tak wyglądać. Wystarczy im dressing do opon, aby odświeżyć ich czerń i zabezpieczyć przed ponownym brudzeniem. Swoją drogą, lakierowane na czarno elementy felg, już dawno nie są czarne. Spróbuję wydobyć ich pierwotny odcień.




Odkurzanie:

Jak wskazuje nagłówek, pozbyłem się z wnętrza kurzu, nie tylko za pomocą odkurzacza, ale do pomocy użyłem również ściereczek z mikrofibry z odpowiednim środkiem, oraz pędzelków. Efekt końcowy zabezpieczyłem pachnącym dressingiem. W tym wnętrzu na prawdę nie miałem dużo pracy. Jest utrzymane w świetnym stanie, choć nie obejdzie się bez "ale"... Najsłabszym ogniwem jest niestety wykończenie piano Black, które jak na 5-latka, jest już mocno porysowane. Trudno, pokrycie go dressingiem musi narazie wystarczyć. Czeka go jednak polerka w niedalekiej przyszłości. Przyda się, ponieważ cała reszta wygląda jak w nowym aucie. Pozostając we wnętrzu, wykonanie jest na najwyższym poziomie, jak na markę premium przystało (poza wyżej wspomnianą czernią fortepianową, która nie tylko źle wygląda, ale również skrzypi). 

Nie wszystkie W213 mają zestaw multimedialnych wskaźników Widescreen Cocpit. W standardzie były analogowe. Ja wolę tablet, choć niektórym bardziej odpowiadają te klasyczne. Zwłaszcza w tak eleganckim aucie.






 System nawigacji Comand online w 2016 roku wymagał dopłaty w wysokości ponad 13000 złotych. Ekran nie jest dotykowy, co bardzo mnie zdziwiło przy pierwszym kontakcie. Sterowanie jest intuicyjne z poziomu kierownicy, klasycznego dżojstika i tauchpada (1072 złote dopłaty), choć niekoniecznie do ogarnięcia podczas jazdy.




Opcjonalny touchpad wspomniany wyżej. Podczas jazdy nietrudno "musnąć" go przypadkowo, otwierając niepotrzebnie jakieś podmenu lub zmieniając ustawienia np. nawigacji. 



Wrażenie robi ogromny ekran w miejscu standardowych zegarów ciągnący się aż do nawigacji. Oświetlenie Ambientowe również bardzo cieszy oko. To już tak na marginesie. Wnętrze jest bardzo nowoczesne, ale intuicyjne nawet przy pierwszym kontakcie. Niestety jak wspomniałem wyżej, trudno ogarnąć to wszystko podczas jazdy. Wtedy z pomocą wkraczają wszelkiego rodzaju systemy, dzięki którym auto samo porusza się w korku, ruszając i zatrzymując się za pojazdem przed nami (aktywny asystent jazdy w korku z funkcją gwałtownego hamowania na końcu korka drogowego), utrzymuje auto na pasie ruchu (aktywny asystent pasa ruchu), zwalnia i przyspiesza dzięki aktywnemu tempomatowi (aktywny asystent regulacji odległości DISTRONIC z aktywnym asystentem rozpoznawania znaków ograniczenia prędkości), czy prowadząc pojazd całkowicie autonomicznie, przez chwilę, ale jednak (rozszerzona funkcja automatycznego ruszania na autostradzie, funkcja dostosowania prędkości do przebiegu trasy z funkcją rozpoznawania końca korka drogowego, aktywny asystent układu kierowniczego, aktywny asystent awaryjnego zatrzymania z funkcją SOS, funkcja korytarza ratunkowego, aktywny asystent układu hamulcowego, funkcja skręcania i pokonywania skrzyżowań, aktywny asystent układu kierowniczego z funkcją omijania, aktywny asystent martwego punktu). Dzięki temu, możemy na chwilę oderwać oczy od drogi, podczas przeszukiwania któregoś z podmenu, ufając, że żaden z systemów nas nie zawiedzie. Ciekawostką jest również to, że tego Mercedesa można zaparkować, lub wyjechać z miejsca postojowego za pomocą... Smartfona. Ja nie próbowałem.😉




Wosk na lakier:

Jak wspomniałem wyżej, Mercedes ma już zmęczony lakier, ale przed pełną korektą lakieru, podjęliśmy z Właścicielem decyzję, o użyciu wosku, którym uzyskamy maksymalnie zadowalający efekt. 

Jak na lakier 5-letniego Mercedesa, jest źle... Bardzo źle. Tym bardziej, że w tym czasie pokonał niewiele ponad 100000km.




Wosk wybrałem taki (nie powiem jaki, bo mi za to nie płacą😉), który zadowolił nie tylko mnie, ale również Właściciela, a to jest najważniejsze. Wosk mocno przyciemnił lakier i zatuszował większość bardziej widocznych rysek. Wiadomo, to nie korekta, ale jak na wosk, który utrzyma się na lakierze ok 3 miesiące, efekt jest bardzo dobry. 

Na masce wydzieliłem powierzchnię, aby zobrazować różnicę, jaką udało mi się osiągnąć. Bardzo prawdopodobne, że bez tego Właściciel nic by nie zauważyłby. Często nie zdajecie sobie sprawy, w jakim stanie było auto przed rozpoczęciem pracy.




Wosk wyraźnie przyciemnił lakier i zatuszował sporo rysek, a przy odpowiednim traktowaniu, swoją hydrofobowością oraz szklistością będzie cieszył Właściciela do 3 miesięcy.




Tym samym woskiem pokryłem alusy, które również wymagałyby już polerki, ale po aplikacji wyglądały bardzo dobrze, nawet na elementach lakierowanych na czarno.

Opony:

Prace zakończyłem aplikacją czernidła na opony, który nie tylko utrzyma gumę w fabrycznie nowym odcieniu, ale zabezpieczy ją na jakiś czas przed permanentnym zabrudzeniem trudnym do usunięcia. Tym samym czernidłem pokryłem plastikowe kratki w przednich zderzakach, aby podobnie jak w przypadku opon, ich odcień był "fabrycznie" czarny, a nie już lekko wypłowiały.


Silnik:

Na koniec spojrzałem pod maskę. Drzemie tam 2-litrowy Diesel (o oznaczeniu 220d) o mocy 194 KM (przy 3800 obr./min.), który współpracuje z 9-biegowym automatem. Mocy i momentu (400Nm od 1600-2800 obr./min.) nie brakuje na żadnym biegu, więc jest naprawdę wystarczająco, a potrafi być nawet ekonomicznie. Deklaracje producenta o spalaniu 3 z hakiem na trasie i 4 z hakiem w mieście jak zwykle można włożyć między bajki, ale jak na 5- metrową limuzynę z prawie 200-konnym silnikiem, jest naprawdę oszczędnie. Nie będę tu się rozpisywał, bo jednemu spali pół litra mniej, drugiemu litr więcej, ale to i tak mało. Mercedes rozpędza się do pierwszej "setki" w 7,3 sekundy, a prędkość maksymalna, z jaką pojedzie to 240 km/h. Nawet przy większych prędkościach w aucie jest cicho, a zawieszenie nie pozwala podróżującym na zwrócenie uwagi, po jakiej nawierzchni aktualnie się poruszają.

Do zmiany biegów służy manetka przy kierownicy, w miejscu której inne auta mają przełącznik do wycieraczek. Nie jest to ani problematyczne, ani skomplikowane. Dodatkowo przy kierownicy znajdziemy łopatki jak w F1.




Niby nic wielkiego, ale zachód słońca też zrobił tu "robotę".😉





Podsumowanie:

Tak dziś wygląda mający 5 lat temu premierę Mercedes W213. Wtedy samochód z takim silnikiem (w podstawie) kosztował 195500 złotych. Szalejąc trochę w konfiguratorze nie było problemem, aby podwoić tę kwotę. Ja po 5 minutach zwiększyłem ją o ponad 175000 złotych, a dodawałem tylko te bardziej "przyziemne" bajery. Po 5 latach, można kupić tę elegancką limuzynę, którą można trochę przycisnąć, ale jednocześnie ma umiarkowany apetyt na paliwo za ułamek kwoty salonowej. Nadal wygląda jak auto za prawie pół miliona, a na rynku wtórnym wystarczy nam już trochę ponad 100tys. złotych. Za auto w dobrym stanie, z niewielkim przebiegiem- 150000 zł. Po 4 godzinach pracy, o zachodzie słońca oddałem Właścicielowi auto w takim stanie. Mnie się podoba, a nawet powiem więcej, oczarował mnie ten model. Niestety znów nie obejdzie się bez "ale"... Zarówno w salonie, jak i na rynku wtórnym, kosztuje tyle, co 2 samochody.

To auto podoba mi się z każdej strony i pod każdym kątem.





Zarówno z daleka....





...jak i z bliska.




Obręczy aluminiowych w konfiguratorze było do wyboru- do koloru. Od standardowych "siedemnastek", po opcjonalne "dwudziestki" za prawie 21000 złotych dopłaty.



Przednie fotele są w standardzie podgrzewane (wentylowane były opcją za 6210 złotych), mają standardowo elektryczną, 4- stopniową regulację odcinka lędźwiowego, oraz również w standardzie elektryczną regulację kąta oparcia oraz siedziska. Regulacja przód- tył... Manualna.





Z tyłu luksusów niestety brak. Wszystkie emocje z wnętrza ograniczają się do fotela kierowcy. Pierwszy właściciel nie dopłacił po podgrzewanej kanapy (2032 złote), ani do klimatyzacji Thermotronic 3- strefowej (4798 złotych). Miejsca na nogi i nad głową wystarczająco, na stopy za mało jak na tę klasę. 





Wnętrze sprawia wrażenie luksusowego, ale poza tabletami i efektownym oświetleniem Ambientowym, nie znajdziemy tu nic nadzwyczajnego. Może jeszcze nagłośnienie Burmester za 27662 złote. Superb III i Passat B8 z tego samego rocznika co Mercedes, opisywane przeze mnie na Mat-Motors budziły we mnie większe emocje. E- klasa ogólnie jest  dużo lepsza, ale jak się tak zastanowić.... 




Już w standardzie znajdziemy reflektory LEDowe, ale za 6125 złotych otrzymamy reflektory z inteligentnym systemem ILS LED, z doświetlaniem zakrętów i asystentem świateł drogowych. Moim zdaniem system wart każdych pieniędzy.




Tylne LEDy mają przypominać "gwiezdny pył", lub "drogę mleczną". To brzmi jak bzdura, którą ktoś wymyślił gdy zobaczył, że coś poszło nie tak z tymi światłami. Mnie się to nie podoba, ale jakoś mi też nie przeszkadza. To taka mała dygresja.






Podsumowując podsumowanie... Mercedes klasy E W213 mnie oczarował. Jest piękny, elegancki, wygodny, szybki i ma umiarkowany apetyt na paliwo, ale za te pieniądze, trochę mu brakuje. W aucie za 400000 złotych (5 lat temu) brakuje mi 3-strefowej klimy, wentylowanych foteli, czy podgrzewanej kanapy, choć ma takie systemy, których większość aut nie będzie mieć jeszcze długo, a może nawet wcale. 

Link do testu Skody Superb III w wersji L&K.



Za połowę dzisiejszej wartości (ok 150000 złotych), wolałbym wcześniej wspomnianego Superba w wersji L&K (testowanego na Mat-Motors), lub Passata B8 High-Line (również znajdziecie test na Mat-Motors). Auta zupełnie inne, bo to nie liga Mercedesa, ale zbudowane porządnie, równie wygodne, wyposażone bardzo dobrze, nawet lepiej, poza autonomicznymi systemami Mercedesa, a jednocześnie dużo skromniejsze. Co kto lubi?😉

Link do testu Passata B8 w wersji High-Line.



Tak czy inaczej, ja wybrałbym auto rozsądkiem, choć emocje podpowiadały by coś innego. Tak... Jestem Januszem. 🤣Na szczęście narazie nie mam tego typu dylematów.😉





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

VW Passat B5 FL 2005r. Powrót z wakacji bez stopów.

VW Golf 7 vs VW Passat B8 Auto Detailing

VW Passat B5 FL 1.9 TDI 2005r.

Volkswagen Passat B5FL 2005r. Awaria na urlopie...

Mercedes S320 CDI W220 2001r.

Skoda Kodiaq 2.0 TDI 2020 r.

Cennik 2024.👍

Volkswagen Passat B8 2.0 TDI 2016r.

Alpina B3 3.3 R6 2002 r.

Stłuczka Passata cz. II