Mercedes GLC Coupe 2019 Autodetailing

ZABEZPIECZENIE NOWEGO AUTA. 


Odkąd zajmuję się Autodetailingiem, do czynienia miałem z wieloma autami. Zdecydowaną większość pacjentów odświeżałem podczas codziennej eksploatacji. Sporą ilość aut przygotowywałem również do sprzedaży, ale jest jeszcze jedna grupa, o której napiszę dziś. Mowa o przygotowaniu do eksploatacji nowego auta, czyli długoterminowym zabezpieczeniu lakieru. No może nie tylko lakieru. Nie zgraliśmy się z Właścicielem egzemplarza z dzisiejszego posta, aby załatwić to zaraz po wyjeździe z salonu, ale samochód marki premium z przebiegiem 6700 km nadal można uznać za nowy.  Tym bardziej, że ten dystans pokonał w stosunkowo krótkim czasie. Zapraszam do lektury.





Wprowadzenie:
Auto, o którym dzisiaj mowa to Mercedes GLC Coupe. Jest to nic innego, jak SUV klasy średniej, produkowany od 2015 roku, następca Mercedesa GLK. W 2019 roku GLC przeszedł delikatny Facelifting i dokładnie o takim egzemplarzu będzie w dzisiejszym materiale. Samochód wyjechał z Polskiego salonu zimą 2020 roku z zerowym przebiegiem. Wiosną, z przebiegiem ponad 6000 km przyjechał do mnie, abym sprawił, żeby jak najdłużej wyglądał jak nowy. Przejechane kilometry było już widać w każdym zakamarku, więc zanim przeszedłem do zabezpieczenia, standardowo musiałem go najpierw dokładnie umyć i poodkurzać.


Auto jest piękne i z daleka prezentuje się nawet znośnie, ale po bliższym kontakcie widać, że dawno nie widziało myjni. Mało tego. Już sporą ilość kilometrów pokonało w kiepskich warunkach zarówno drogowych, jak i atmosferycznych. 

Przejechane kilometry widać już w każdym zakamarku auta. 





Lakier i felgi są w dobrym stanie, ale takie detale jak nadkola, plastikowe elementy nadwozia oraz wszelkiego rodzaju zakamarki wymagają sporo pracy. Nie wspominając o chromach na zderzakach, które na pierwszy rzut oka nie wyglądają jak chromy. Są bardzo brudne, wręcz matowe. 

Chromy w zderzakach wyglądają, jakby ktoś nieudolnie próbował je wypolerować, ale to tylko brud i osad po szybkim i niedokładnym myciu. 





Na szczęście auto jest nowe, a brud powierzchowny. W starszych samochodach brud bawa mocno wrzarty w strukturę lakieru. 

Od strony kierowcy widać wyraźne ślady użytkowania.





Z tyłu- ktoś jeździł, ale ogólnie auto prawie nieużywane. 




We wnętrzu, bez tragedii. Najbrudniejsze było miejsce kierowcy i oczywiście wykończenie piano black, które zawsze wygląda źle.

Czerń fortepianowa to piękne wykończenie wnętrza, które jak dla mnie niestety zawsze jest brudne. Nawet 5 minut po odkurzeniu. Taki jego urok. Widać na nim zarówno kurz, jak i odciski palców. 




W bagażniku jeździł pies, co widać po dużej ilości sierści. 




Felgi i nadkoka:
Na pierwszy ogień poszły jak zwykle felgi, ale tu nie było jakiegoś spektakularnego ,,krwawienia". Jak już wspomniałem, były w dobrym stanie.

,,Krwawienie" po preparacie typu ,,krwawa felga" prawie nie wystąpiło... 




...co potwierdza tylko dobry stan alusów. 




Po odczekaniu chwili i dokładnym spłukaniu felg wraz z nadkolami, w których znajdowały się dość spore ilości zaschniętego błota z nieutwardzonej drogi, prowadzącej do domu Właściciela, zająłem się resztą nadwozia, jeszcze nie zapominając o kołach i nadkolach.


Aktywna piana:
Całego Mercedesa pokryłem aktywną pianą, we wcześniej wspomnianych i wstępnie umytych miejscach również.

Całe auto pokryte jest gęsta, aktywną pianą... 





Gdy piana pracowała sobie na karoserii, z pomocą różnych pędzelków oraz szczotek zająłem się takimi elementami, jak emblematy, kratki zderzaków, szczeliny między ozdobnymi listwami itp. 


...jest czas, aby zająć się detalami. 




Jedną szczotką doczyściłem felgi, również od środka, drugą opony. Resztę auta umyłem bezdotykowo, po prostu spłukując z niego pianę z resztkami brudu najpierw wodą z mikroproszkiem, później wodą zdemineralizowaną. Tak przygotowane auto zabrałem na dosuszanie oraz resztę prac.

Auto jeszcze mokre w drodze do garażu. 





Samochód został dokładnie powycierany zarówno z zewnątrz, jak i w każdym, najbardziej schowanym zakamarku. 





Mercedes suchy, ale to jeszcze nie koniec... 





Wnętrze:
We wnętrzu oprócz dokładnego odkurzenia dość grubych dywaników materiałowych oraz sierści psa z bagażnika nie było dużo roboty. 

Przód- wizualnie dużo lepiej, z tyłu- różnica niewielka, ale było co robić. 




Piano black jak zwykle wyglądało koszmarnie, ale zostało wytarte z kurzu bez najmniejszego problemu, podobnie jak deska, ekran multimediów oraz boczki drzwi. 


Do kratek nawiewów i innych, trudno dostępnych miejsc użyłem pędzelka. Efekt zabezpieczyłem pachnącym dressingiem do wnętrza. To auto jeszcze długo będzie wyglądało jak nowe.

Bagażnik znów bez śladów wszechobecnej sierści. Nie było łatwo, ale się udało. 




Woskowanie:
Po dokładnym odtłuszczeniu lakieru, nałożyłem cieniutką warstwę wosku 12-miesięcznego. Dlaczego nie ceramika? Przecież to drogie auto marki premium! Owszem, ale jak wspomniałem wcześniej, auto codziennie porusza się po nieutwardzonej drodze do pracy i z pracy. Właściciel nie ma czasu codziennie spłukiwać świeżego brudu z samochodu, więc nie doceniłby zalet powłoki, za którą zapłaciłby niemałe pieniądze. Wosk twardy w takim przypadku to idealny kompromis między jakością, a kosztem. Czym z kolei różni się od zwykłego Quick Detailera. Na początku niczym. Zarówno efekt wizualny, jak hydrofobowy będą nie do odróżnienia. Wszystko zmieni się po miesiącu, gdy QD przestałby już działać. Wosk zostanie na lakierze zabezpieczając go przed deszczem, kurzem i brudem, skutecznie izolując lakier od zanieczyszczeń, przez co kolejne mycia przebiegać będą łatwo i szybko. I tak przez najbliższy rok. Tak samo postąpiłem również z lakierem na felgach. One też długo mogą wyglądać ładnie i jednocześnie w łatwy sposób pozbywać się zanieczyszczeń. Czyste opony nadal są matowe, więc zostały pokryte dressingiem do opon. Przez jakiś czas będą naturalnie czarne i zabezpieczone przed zanieczyszczeniami, ale niestety już nie na tak długo jak lakier na karoserii. 

Komora silnika:
Wnętrze czyste i zabezpieczone, podobnie jak lakier w każdym zakamarku. Została komora silnika. Mocno zabudowana, 2-litrowa hybryda o satysfakcjonującej mocy 211 KM i momencie 470 Nm wygląda ładnie i czysto, ale chłonie brud jak gąbka. Górne osłony silnika należy zabezpieczyć, aby jak najdłużej wyglądały jak nowe, a zanieczyszczone, w szybki i łatwy sposób zostały przywrócone do stanu fabrycznego. Do tego procesu użyłem dressingu do plastików. Efekt nie jest spektakularny, bo to jednak nowe auto, ale na pewno utrzyma się dłuższy czas.


Podsumowanie/ rezultat:
Mercedes GLC Coupe jest pięknym autem, a tak zabezpieczony, będzie piękny jeszcze długi czas. Właściciel w pogodę i niepogodę będzie cieszył się lśniącym lakierem, a po wybrudzeniu, w szybki sposób odświeży auto na myjni bezobsługowej. Dla mnie to była przyjemność, pracować przy takim aucie. Cieszę się, że ten samochód przyjechał właśnie do mnie. Poniżej, efekt mojej pracy.

Lakier na karoserii, szyby i plastiki zabezpieczone... 




...podobnie jak reflektory przednie i lampy tylne...




...oraz lakier na felgach i opony. 




Zdjęcia robione były jeszcze o zachodzie słońca, ale auto wyjechało ode mnie późnym wieczorem, po ciemku. Właściciel widział je tylko w sztucznym świetle w garażu, ale na drugi dzień, w świetle słonecznym na pewno spodobał Mu się na nowo. 














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

VW Passat B5 FL 2005r. Powrót z wakacji bez stopów.

VW Golf 7 vs VW Passat B8 Auto Detailing

VW Passat B5 FL 1.9 TDI 2005r.

Volkswagen Passat B5FL 2005r. Awaria na urlopie...

Mercedes S320 CDI W220 2001r.

Skoda Kodiaq 2.0 TDI 2020 r.

Cennik 2024.👍

Volkswagen Passat B8 2.0 TDI 2016r.

Alpina B3 3.3 R6 2002 r.

Stłuczka Passata cz. II