Toyota Proace City furgon Long 1.5D-4D 2021r. Autodetailing

 

FRANCUSKO - JAPOŃSKI SOJUSZ...
...czyli pomieszane, z poplątanym, a to nie wszystko.





Wszyscy wiemy, bo nie trudno to zauważyć, że Citroen wraz z Peugeotem od dłuższego czasu działa w kooperatywie, budując auta bliźniacze. Nawiązując do dzisiejszego materiału, mogę śmiało wspomnieć o takich autach, jak bliźniaki- Citroen Berlingo i Peugeot Partner/ Rifter. Te od lat widujemy na ulicach w niemal nie zmienionych formach poza znaczkiem. A może wspomnę jeszcze o Combo? Co ma do tego Opel i Vauxhall? I przede wszystkim, ten materiał jest o Toyocie! Chyba... Co u licha? Będzie ciekawie... Zapraszam do lektury.👍



Ciekawostka:
Grupa PSA (Peugeot Societe Anonyme) powstała w 1976 roku w wyniku przejęcia przez Peugeota, marki Citroen, znajdującej się na skraju bankructwa. Stąd wspomniane bliźnięta. W 2012 roku PSA zawarło sojusz z General Motors. Oba koncerny liczyły na oszczędności związane z wymianą platform, silników i innych podzespołów, lecz w 2013 roku GM wycofało się z sojuszu, sprzedając swoje udziały PSA Group. Stąd wyżej wspomniany trzeci- już nie bliźniak😉, czyli Combo. A co z Toyotą? W 2001 roku PSA i Toyota dogadały się w sprawie produkcji aut miejskich. 

*Zdjęcie z internetów.





Pamiętacie trojaczki: Citroena C1, Peugeota 107 i Toyotę Aygo. Po ulepszeniu ich drugiej generacji Toyota zapowiedziała, że wykupuje udziały od PSA i w całości przejmuje czeską fabrykę w Kolinie, gdzie były produkowane te miejskie autka. Oznacza to koniec trojaczków, ale nie współpracy. Zrezygnują z aut miejskich na rzecz lekkich aut dostawczych i kombivanów, na których Francuzi znają się jak nikt inny. Od 2013 roku produkowane są Toyota Proace, Citroen Jumpy i Peugeot Expert. 

Rodzeństwo kompaktowych minivanów: Proace City, Berlingo, Partner i Combo. *Zdjęcia z internetów.




Teraz przyszedł czas, na te mniejsze kombivany, czyli Proace City i jej rodzeństwo. Mało tego, bo to jeszcze nie koniec ciekawostek. PSA w 2021 roku przejęło koncern Fiat Chraisler Automobile, tworząc francusko- włosko- amerykański koncern Stellantis. 

*Zdjęcie z internetów.





Nowo powstała marka stała się czwartym pod względem wielkości koncernem motoryzacyjnym w momencie powstania. Czyli w skrócie: jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. Koniec ciekawostki.😉



Wprowadzenie właściwe:
Toyota Proace City to kompaktowy kombivan, produkowany od 2019 roku (rok później niż rodzeństwo). To pierwsze auto tego typu w ofercie i nieoficjalny następca Toyoty Verso. Auto produkowane jest w wersji osobowej (Verso) oraz dostawczej (furgon), w dwóch długościach nadwozia (standard 4403mm i long 4753mm) oraz z dwoma rozstawami osi (2785mm- 2975mm). Pozostając jeszcze przy wymiarach wspomnę, że Proace City ma szerokość 1858mm bez lusterek, a wysokość tego auta to 1773mm bez relingów. W wersji furgon Long jest dzisiejszy egzemplarz, który wyjechał z polskiego salonu wiosną 2021 roku. Na pokładzie zmieści troje ludzi, a w przestrzeni ładunkowej 3,9m³ (wersja krótka zmieści 3,3m³). Toyota została kupiona do jednoosobowej działalności i w pół roku przejechała ponad 15000km. Nadmienię jeszcze szybko, że ceny nowych Proace City furgon zaczynają się od 63400 złotych netto, a gwarancja w cenie auta jest nawet do miliona kilometrów. 

*Zdjęcie z internetów.



To wszystko, w połączeniu ze świetnie wyglądającym, przestronnym i dość dobrze wyposażonym autem może mieć same plusy. Dostałem auto, aby zabezpieczyć je permanentnie przed intensywną eksploatacją w firmie. Po przejechanym dystansie, muszę je najpierw doprowadzić do stanu salonowego. Później dopiero nałożę powłokę. Będzie co robić. 




Stan auta/ oczekiwania:
Jak już wspomniałem, auto w teorii jest nowe, ale pokonany dystans (większy niż niektóre auta pokonują w rok), widać w każdym detalu. Na szczęście nie ma mowy o jakichś zniszczeniach, czy uszkodzeniach. Po prostu zdążył się już mocno pobrudzić, więc zanim zajmę się zabezpieczeniem, muszę je dokładnie umyć i doczyścić. 

W takim stanie zastałem auto, które miałem zabrać do siebie... Jest nowe, więc nawet troszkę brudne wygląda dobrze.





Niestety sceneria nie pozwoliła mi dokładnie przyjrzeć się Toyocie. Zaczynało padać, a parking był piaszczysty. Nie chciałem chodzić w koło auta po błocie. Wiedziałem jednak, że będzie co robić.👍








Z tej perspektywy nadal stwierdzam, że auto wygląda dobrze. Cztery powyższe zdjęcia przedstawiają jeszcze brudne auto. Pomimo deszczu, postanowiłem jednak uwiecznić detale (zanim zamknę się w garażu), przy których będzie najwięcej pracy.





Pierwsze, na co zwracam uwagę przy każdym aucie, to koła i ich okolice.








Gdy auto do mnie przyjechało, był wrzesień (słabo idzie mi pisanie, z powodu dużej ilości pracy), więc było użytkowane dopiero pół roku. Teoretycznie, od początku nie było myte, przynajmniej sprawiało takie wrażenie. 




Felgi są brudne, bez dwóch zdań, ale myślę, że poradzę sobie z nimi bezdotykowo. Użycie szczotki to będzie formalność.






Później sprawdzam, jak się mają robaki na przodzie auta...😉 Te nie zdążyły jeszcze "wtopić" się w strukturę lakieru.







...zaraz po tym, sprawdzam elementy plastikowe i to by było na tyle. Koła, pas przedni, plastiki, po tych elementach najbardziej widać jak bardzo zabrudzone jest auto. Lakier, nawet mocno zanieczyszczony, na pierwszy rzut oka, może wyglądać dobrze. Zwłaszcza, w nowym aucie.





Wnęki przy wszystkich drzwiach wyglądały jednak najgorzej. Ogromna ilość zaschniętych kropli po twardej wodzie. Wbrew pozorom, bardzo trudne do usunięcia. Po nich tak naprawdę jestem w stanie stwierdzić, że auto było kiedyś umyte.





Ciąg dalszy. Przy wnękach straciłem najwięcej czasu.








Uwielbiam to miejsce. Mało kto z Was tu zagląda, poza tankowaniem, a i wtedy, nie zwraca zbytnio na nie uwagi. Ja lubię, gdy jest czyste.













Wnętrze typowe dla aut użytkowych. Po prostu użytkowane i tyle. Nie pomaga stosunkowo duży przebieg w stosunkowo krótkim czasie i jazda na krótkich odcinkach drogi. Na szczęście nie jest źle. Auto jest nowe, więc brud jest powierzchowny. "Się zrobi".






Schowek pod środkowym fotelem to najczystszy element wnętrza. Podejrzewam, że Właściciel jeszcze go nie znalazł.😉 Nawet wygląda na nieużywany.





Do roboty:
Jak zwykle zaczynam od kół i nadkoli. Najbrudniejszych elementów każdego auta. Na felgach jest już sporo odłożonego pyłu z klocków hamulcowych, opony są matowe, a w nadkolach spore ilości zaschniętego błota. Po wyszorowaniu każdego z wymienionych elementów, oczywiście razy cztery, wypłukałem je wodą z mikroproszkiem razem z całą karoserią, aby pozbyć się największego brudu z auta. 

Koła poszły na pierwszy rzut. Preparat typu "krwawa felga" wgryzł się w zabrudzenia, zmieniając je spektakularnie w czerwony płyn, który odseparuje je od powierzchni felgi.






Tak jak wspominałem wyżej. Z brudną felgą poradziłem sobie bezdotykowo, ale żeby wszystko było tak, jak powinno być, wyszoruję ją jeszcze szczotkami, razem z oponą i nadkolem.






Aktywna piana "wgryza" się z brud na karoserii...





...ja mogę w międzyczasie wyszorować opony, felgi...





...oraz nadkola.





Koła oraz nadkola umyte i wypłukane. Teraz zajmę się resztą auta.





Po tej operacji auto pokryte aktywną pianą potraktowałem pędzelkami do detali oraz rękawicą z mikrofibry. Dokładnie spłukane auto będę mógł osuszyć chłonnym ręcznikiem. 





Tak przygotowany lakier mogę osuszyć i odtłuścić. Później dopiero nałożę wosk twardy, który przy odpowiednim traktowaniu utrzyma się na samochodzie do 12 miesięcy. Przez ten okres lakier będzie świecący, oraz będzie wykazywał właściwości hydrofobowe. Uważam, że jest to idealna alternatywa dla powłoki ceramicznej, zarówno jakościowo, jak i cenowo. 




Wnętrze zostało dokładnie odkurzone zarówno na podłodze, fotelach, jak i reszcie plastikowych elementów. Do trudno dostępnych miejsc, takich jak kratki nawiewów, łączenia elementów czy wnęki przy przyciskach wypędzelkowałem. Całość przetarłem mikrofibrą ze środkiem typu APC i zabezpieczyłem pachnącym dressingiem do wnętrza. 






Abstrahując od mojej pracy we wnętrzu, nadmienię tylko, że jest tu bardzo przestronne (może nie dla 3 osób, ale dwie będą podróżować komfortowo), jak na dostawczaka nawet wygodne i do tego bardzo ładne. To ostatnie to oczywiście kwestia gustu, w tego typu aucie raczej mniej ważna, ale mnie naprawdę się tu podoba. 

Tu jest ładnie, przestronnie i ergonomicznie, ale to co naprawdę powala na kolana, to ilość schowków oraz ich ogólna pojemność. W wersji Verso jest jeszcze lepiej.




Bogatsza wersja (m.in. z nawigacją, czy klimatyzacją automatyczną) wyglądałaby jeszcze lepiej. Jakość plastików już niestety nie powala, ale spasowanie ich jest na dobrym poziomie, więc pomimo swojej kiepskiej jakości, nie piszczą, ani nie skrzypią. Wszystko jest tu intuicyjnie rozplanowane, a obsługa nie sprawia kłopotów, nawet podczas jazdy.



Silnik:
Silnik tego auta to turbodoładowana jednostka Diesla o pojemności 1,5 z oznaczeniem typowym dla Toyoty: D-4D. Moc 131KM osiągana jest przy 3750 obr./min., a maksymalny moment obrotowy 300Nm przy 1750 obr./min. Jest czym jechać, jednocześnie przy umiarkowanym apetycie na ON. Podczas przemieszczania się autem w granicach miasta (szybko, choć w korkach 😉), komputer wyświetlał spalanie ok 7-8 l./100 km. Niestety wynik daleki jest od deklaracji producenta, ale jak na warunki drogowe dużego miasta w godzinach szczytu, jest nieźle.


Niestety, pod maską również ogromna ilość śladów po twardej wodzie, ewentualnie, zaschnięty, niespłukany dobrze wosk z jakiejś myjni. Nie wiadomo...





Co jednak przykuło moją uwagę, po otwarciu maski, to brak osłony silnika i niestety, wnętrze komory w kolorze niemieckiej taksówki. Podobny kolor jest we wnękach bocznych drzwi przesuwnych. 

To mi się nie podoba. Nawet rumuńska Dacia Dokker jest pomalowana w tym miejscu w kolorze nadwozia, a kosztuje połowę Toyoty.





Profile bocznych drzwi również polakierowane są jakąś "tanią" farbą.





Oszczędność... rozumiem, ale bez przesady. To samo dotyczy całego rodzeństwa. Wiem, że to tylko szczegół, raczej mało znaczący, ale takie detale mnie denerwują. Wracając do parametrów, Toyota Proace City z tym silnikiem, współpracującym z 6- biegowym manualem rozpędza się do pierwszej setki w niecałe 10 sekund (Automat potrzebuje prawie sekundę więcej), a prędkość maksymalna, z jaką pojedzie to 183km/h. Normalnie przy takiej usłudze czyszczę i zabezpieczam dressingiem do plastików wszystkie osłony pod maską. Tu niestety nie miałem co zabezpieczać. A mogłobyć tak, jak na poniższym zdjęciu. No dobra. Już się nie czepiam.😉

Zdjęcie pod maską Toyoty Avensis II z przebiegiem ponad 300000km przygotowywanej przeze mnie do sprzedaży.



Wyposażenie:
Zanim przejdę do prezentacji auta po mojej pracy, wspomnę jeszcze o wyposażeniu, bo choć "wypasem" nie mogę nazwać tego egzemplarza, jak na dostawczaka jest naprawdę bardzo dobrze. Wersja wyposażenia nazywa się Furgon Active i jest to druga po podstawowej wersji Life wersja tego auta. 

Ciekawsze opcje wyposażenia standardowego dostępne w wersji Active, są dopełnieniem podstawy Life. *Zdjęcie z internetów.




Za tę, skonfigurowaną z wyżej wspomnianym silnikiem Diesla o maksymalnej dostępnej mocy- 131KM i skrzynią manualną, musimy zapłacić w podstawie 86900 złotych netto, ale zostają jeszcze płatne opcje. Tych nie ma za dużo i ograniczają się do trzech dostępnych, z dziewięciu ogólnych pakietów.

Do wcześniej podanej kwoty 86900 złotych netto, należy dodać jeszcze 6600 złotych netto za 3 pakiety dostępne w tej wersji: Active 3, Cargo i Business. *Zdjęcie z internetów.



Radioodbiornik z dwoma głośnikami, bluetootem i USB. Nie jest za piękny, ale jest... i to w standardzie. Jeszcze niedawno w autach dostawczych zamiast radia była dziura lub zaślepka.





Po ciemku to samo radio wygląda dużo lepiej.😉






Klimatyzacja również nie była standardem w tego typu aucie jeszcze nie tak dawno. W Toyocie Proace City jest bez dopłaty. Niestety w wersji Active dwustrefowy climatronic nie występuje nawet za dopłatą.




Tempomat z ogranicznikiem prędkości w standardzie już w drugiej od końca wersji wyposażenia. Obsługujący go pilot, podobnie jak ten od radia z drugiej strony kierownicy, żywcem przełożony z Citroena sprzed dekady.





Komputer pokładowy między nie tylko ładnymi, ale i czytelnymi zegarami, dostępny w jednym z pakietów.






...podobnie jak czujniki cofania.




Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, jest to, co w dzisiejszych autach najważniejsze. Bez systemów autonomicznie prowadzących, czy parkujących auto, bez sztucznej inteligencji itp... Naprawdę, tylko to, co jest ważne, m.in.:
Systemy ABS, VSC i BA,
Asystent ruszania ze wzniesienia (HAC),
System monitorowania ciśnienia w oponach,
Czujnik zmierzchu,
Poduszka powietrzna kierowcy i pasażera,
System powiadamiania ratunkowego (eCall), 
oraz wcześniej wspomniane tempomat z ogranicznikiem czy elektroniczny hamulec pomocniczy.


Zabezpieczenie efektu:
Po dokładnym umyciu całego auta, osuszeniu go i odtłuszczeniu, przyszedł czas na zabezpieczenie lakieru na karoserii oraz felgach woskiem, zabezpieczenie opon czernidłem, plastików zewnętrznych odpowiednim dressingiem oraz szyb niewidzialną wycieraczką. 

Elementy plastikowe, nielakierowane powinny być regularnie natłuszczanie, aby przez cały okres użytkowania były czarne, a nie szare i wyblakłe. Dodatkowo, łatwiej je wtedy utrzymać w czystości.





Na opony nakładam czernidło, aby jak sama nazwa wskazuje, były fabrycznie czarne. Niestety, opony wyglądają zwykle najgorzej. Czernidło musi być dobrej jakości, aby jak najdłużej utrzymać się na powierzchni. Na felgach ten sam wosk, co na karoserii.





Wosk na lakierze utrzyma się do 12 miesięcy. To dobra alternatywa dla powłoki ceramicznej, która utrzyma się dłużej, ale kosztuje bardzo dużo pieniędzy.




Podobnie jak lakier, reflektory przednie i światła tylne zabezpieczyłem woskiem, aby dla bezpieczeństwa, nie brudziły się zbyt szybko.



Po co to wszystko? Przecież auto jest czyste i już się świeci? No właśnie po to, aby świeciło się przez dłuższy czas, w tym przypadku do 12 miesięcy. Powłoka spowoduje, że kurz, brud i woda nie będą "wgryzać" się w strukturę lakieru, a będą zrzucane z powierzchni, dłużej utrzymując auto w czystości, a na myjni bezobsługowej, w szybki i łatwy sposób pozwoli odświeżyć samochód, w tak zwanym między czasie.

Tak działa powłoka. Wylana woda nie tworzy tafli, która przyciągnie kurz, tylko jest rozrywana i zrzucana, a suche auto, to czyste auto.




Resztę kropli zwieje pęd powietrza. Nawet podczas jazdy w deszczu, auto prawdopodobnie pozostanie suche. Podobnie będzie z szybami. Pęd powietrza zwieje krople z szyb, powodując, że użycie wycieraczek nie będzie konieczne.




Efekt końcowy:

Na pierwszy rzut oka za wiele się nie zmieniło, ale uwierzcie mi, miałem co robić.






Na początek dla porównania koła i okolice, czyli jak wspomniałem wcześniej, te najbrudniejsze elementy każdego auta.




Później plastiki.





Tu straciłem najwięcej czasu, a jest to miejsce, na które większość nie zwraca uwagi. Zamykacie drzwi i udajecie, że nie istnieje.😉






Lakier pięknie się błyszczy i będzie tak błyszczał jeszcze długo wykazując przy tym właściwości hydrofobowe. Kolor nazywa się Dark Grey i wymagał dopłaty 2200 złotych. 





Toyota Proace City to auto do bólu poprawne, nie wzbudzające żadnych emocji w wersji Verso (w tej wersji ma być po prostu funkcjonalne), ale ten furgon, oczywiście jak na dostawczaka, jest naprawdę ładny.





Również wnętrze jest ładne, oczywiście to po prawej, jakby ładniejsze.😉





Zbiornik paliwa prawie pełny. Ciekawe, czy Właściciel zauważył to czyste miejsce, czy zdążyło się już pobrudzić do następnego tankowania?😉





Podsumowanie:
Toyota Proace City to samochód, który na rynku ma więcej konstrukcji bliźniaczych, niż potencjalnych konkurentów. Od klienta jedynie zależy, czy woli logo Toyoty, Opla, Peugeota czy Citroena na kilku elementach auta. Jedynie, co odróżnia te auta, to delikatne różnica w  pasie przednim i kosmetyka wnętrza, odpowiadająca stylistyce danej marki, ale to nadal to samo auto. Oczywiście ma to swoje plusy. Takie konstrukcje są zwykle tańsze, niż konkurencja. Ta Toyota jest rozsądnie skonfigurowana i choć w ogóle się tego nie spodziewałem, jest najtańsza wśród rodzeństwa. Takie kooperatywy się opłacają. Nie tylko koncernom motoryzacyjnym, ale równiej Ich klientom.

Mam nadzieję, że moja powłoka pozytywnie wpłynie na intensywną eksploatację Toyoty w firmie. Aby długo cieszyć się czystym autem, raz na jakiś czas należy się nad nim "pochylić". Zaniedbane, będzie wyglądać źle, nawet z najlepszą powłoką na rynku. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

VW Passat B5 FL 2005r. Powrót z wakacji bez stopów.

VW Golf 7 vs VW Passat B8 Auto Detailing

VW Passat B5 FL 1.9 TDI 2005r.

Volkswagen Passat B5FL 2005r. Awaria na urlopie...

Mercedes S320 CDI W220 2001r.

Skoda Kodiaq 2.0 TDI 2020 r.

Cennik 2024.👍

Volkswagen Passat B8 2.0 TDI 2016r.

Alpina B3 3.3 R6 2002 r.

Stłuczka Passata cz. II