Toyota Auris II TS 1.4 D-4D 2015r. Autodetailing

 

AUTO KUPOWANE ROZSĄDKIEM.


Dzisiejsze auto, które przyjechało do mnie na odświeżenie wnętrza oraz powłoki zabezpieczającej karoserię, to zupełne przeciwieństwo kilku ostatnich samochodów, które opisywałem na Mat-Motors. Poprzedni wpis dotyczył BMW F31 z Dieslem o mocy 258KM i bardzo bogatym wyposażeniem, wcześniejszy- Mercedes GLC Coupe, również z mocnym Dieslem pod maską i jeszcze bogatszym wyposażeniem. Nie ukrywając, jest to samochód bardzo drogi, dlatego takie braki w wyposażeniu, jak m.in. brak wentylowanych foteli, brak podgrzewanej tylnej kanapy czy brak trzeciej strefy klimatyzacji trochę denerwują. A mogą, bo mowa o aucie za ok. 400000 złotych. Za takie pieniądze chciałoby się mieć wszystko z cennika. Niestety... Jak się okazuje, niemożna mieć wszystkiego. Dzisiejsza Toyota to auto, któremu bardzo wiele brakuje do "dzisiejszych czasów", ale można ją pokochać mimo wszystko. Zaraz wyjaśnię rozwijając swą myśl. Zapraszam do lektury...

Toyota Auris Touring Sports to ładne auto, nie da się ukryć... ale z lepszym wyposażeniem byłaby nawet piękna. Zdjęcie jeszcze przed podjęciem się pracy. Wosk zdał egzamin, ponieważ auto po 3 miesiącach nie wygląda źle.



Autodetailing, czyli stan auta VS oczekiwania:

Oczekiwania Klienta były dość precyzyjne: odgruzować samochód w środku i na zewnątrz, który przez ostatnie 3 miesiące był  w ciągłej trasie, ze szczególnym potraktowaniem robaków na przednim zderzaku, masce, szybie i lusterkach. 

Ilość owadów na zderzaku i lusterkach jest ogromna. Jestem jednak pewny, że poradzę sobie z nimi bezdotykowo.



Widać, że auto pokonuje wiele kilometrów w trasie.



We wnętrzu najgorzej było pod fotelem kierowcy.



Z tyłu ktoś jeździ, ale sporadycznie.





Wosk na lakierze jeszcze się utrzymał, ale czernidło na oponach po tak długim czasie niestety nie. Trzeba je będzie odświeżyć.



Auto 3 miesiące temu było u mnie na podobnym zabiegu. Efekt końcowy zabezpieczyłem wtedy woskiem, który zapewnił szklistość lakieru oraz hydrofobowość na 3 miesiące. W tym przypadku, dzisiejsza praca to będzie bułka z masłem. 




Aktywną pianę, którą nałożyłem w pierwszym kroku, spłukałem dezdotykowo po 5 minutach "wgryzania się" w zabrudzenia. Tak jak mówiłem, robale poddały się bez gadania. Wosk spełnił swoje zadanie w 100%. Teraz wstępnie umytą karoserię pokryję jeszcze raz pianą, ale w ruch pójdą pędzelki do detali, szczotki do kół, oraz rękawica z mikrofibry do reszty.

Koła zostały wyszorowane. Swoją drogą, wyglądały dużo lepiej, niż ostatnio, a wtedy miałem to auto pierwszy raz.



Do trudno dostępnych miejsc użyłem pędzelków, aby pozbyć się brudu w każdym detalu.



Do reszty powierzchni, użyłem miękkiej rękawicy z mikrofibry.



Efekt zabezpieczyłem na kolejne 3 miesiące, a wnętrze dokładnie odkurzone w każdym zakamarku, zabezpieczyłem dressingiem, ale już nie na tak długo. 

We wnętrzu, podobnie jak na zewnątrz, do trudno dostępnych miejsc użyłem pędzelków.




Resztę przetarłem mikrofibrą ze środkiem typu APC i zabezpieczyłem efekt dressingiem do plastików.



Lakier, reflektory i szyby zabezpieczyłem woskiem w sprayu, który utrzyma się na aucie przez całą jesień, zrzucając wodę i odpychając od siebie brud.



Następnym razem spotkam się z Toyotą na zabezpieczenie długotrwałe tuż przed zimą, aby niesprzyjające warunki drogowe, w tym ogromne ilości soli nie wpłynęły negatywnie na stan auta. Zapraszam na resztę testu. Efekty mojej pracy w postaci zdjęć poniżej.


Wprowadzenie:

Toyota Auris 2. generacji, bo o niej jest dzisiaj mowa, to samochód kompaktowy, produkowany od 2013 do 2019 roku. Kolejna generacja wróciła do starej nazwy, czyli Corolli. W 2012 roku na targach we Frankfurcie zostały zaprezentowane od razu 2 wersje nadwoziowe: hatchback oraz kombi (czyli Touring Sports). W porównaniu z poprzednikiem, tu została tylko nazwa, ponieważ Toyota zaprojektowała ten samochód od podstaw i dobrze, ponieważ poprzednia generacja nie była zbyt urodziwa (tak uważam, a tych, którzy myślą inaczej- przepraszam). W 2015 roku, Auris II przeszedł facelifting, obejmujący głównie przednie reflektory (które są jeszcze bardziej skośne) z atrapą chłodnicy, podwyższono jakość wykonania wnętrza i zmieniono nieco jego stylistykę oraz dodano nowe jednostki napędowe spełniające Normy Euro 6. Dzisiejszy egzemplarz nie załapał się jeszcze na facelifting, choć zabrakło mu o włos. Został wyprodukowany w 2015 roku, ale jeszcze w starej stylistyce. 



Co by o niej nie powiedzieć, mnie się taka podoba bardziej niż po lifcie. Stylizacja "dwójki" jest zdecydowanie bardziej odważna, niż poprzedniczki, ale nie tak bardzo, jak po FL. Nie mogę tego samego powiedzieć o wnętrzu, ponieważ po faceliftingu, jest ona nowocześniejsza i to właśnie ono przemawia do mnie bardziej. Wnętrze auta przed modernizacją sprawia wrażenie, jakby zostało wyprodukowane dwie dekady temu, a już na pewno, swoim designem wewnętrznym, nie zachęca do zakupu młodych ludzi. Jak dla mnie, to wnętrze nie pasuje do nowoczesnej stylistyki zewnętrza. Ale to może tylko moje zdanie.

Wszystko czytelne i intuicyjnie rozplanowane. Obsługa samochodu nie sprawia żadnych problemów, nawet podczas jazdy.




Nawet nocą wszystko jest czytelne i przejrzyste. Jedyne- niepodświetlone przyciski, to te od prawej elektrycznej szyby, oraz sterowania centralnym zamkiem. Typowy japończyk, szkoda było na 2 żarówki. Nigdy tego nie skumam...



O tym mówię. Niby bzdura, ale mnie to denerwuje...



Wnętrze, przestrzeń:

Pozostając we wnętrzu, jest bardzo ergonomicznie i intuicyjnie rozplanowane. Jest wyjątkowo przestronne jak na swoje kompaktowe wymiary. Mam 178cm wzrostu, to niewiele, więc  za kierownicą znalazłem wygodną pozycję do jazdy, ale wsiadając do tyłu, za fotel kierowcy, ustawiony pode mnie, miejsca jest równie dużo. Zarówno na kolana, jak i stopy, nie tylko dla dzieci. Mnie było tam całkiem wygodnie, ale nawet osoby o wyższym wzroście miejsca wokół siebie będą mieli jeszcze sporo. Nad głową również, pomimo tego, iż druga generacja jest niższa od poprzednika o 55mm. 



Plastiki we wnętrzu niestety nie rozpieszczają. Są bardzo twarde i to wszystkie, bez wyjątku. Zarówno na górze, jak i na dole. Bez znaczenia, czy mamy z nimi kontakt (np. boczki drzwi- łokcie, tunel środkowy- kolana), czy nie (daszek zegarów, górna część kokpitu). Wszystko twarde i to bardzo. Poprzedni Auris, testowany w 2018 roku, był w wersji Prestige, a większość plastików była miękka i przyjemna w dotyku.  Na szczęście wnętrze tego egzemplarza dobrze znosi upływ czasu oraz przejechany dystans. Po 6 latach i ponad 180000km wygląda dobrze. Nie jest poprzecierane, ani odkształcone. 





Przy lusterku wstecznym znajduje się praktyczny schowek na okulary.




W tunelu środkowym jest podłokietnik ze sporym schowkiem, schowek jest również przed pasażerem, ale przeciętnej wielkości, a w każdych drzwiach są kieszenie na drobiazgi i sporej wielkości butelki. Poza tym cup holdery w tunelu środkowym i kieszeń pod klimatronikiem. Brakuje jedynie podłokietnika w tylnej części kabiny oraz kieszeni w oparciach foteli przednich. 

Bagażnik Aurisa kombi jest duży. Większy niż Avensis I i II, oraz co bardzo ciekawe, nawet III.




Bagażnik w wersji kombi jest wręcz ogromny, biorąc pod uwagę wymiary auta. 600 litrów do linii okien to bardzo dobry wynik. 1658 litrów zmieścimy po złożeniu kanapy, a zrobimy to z pozycji bagażnika wygodną dźwignią w burtach kufra.


Wymiary zewnętrzne:

Wróćmy na zewnątrz, bo to ostanie dobre słowa, jakie wypowiem na temat tego egzemplarza, zanim dojdę do wyposażenia i silnika. Długość nadwozia to 4595mm, szerokość 1760mm, wysokość 1485mm, a rozstaw osi to 2600mm. 

Przód tego auta jest kozacki. Podoba mi się nawet w tej słabej wersji wyposażenia.




Auris to chyba jedyne auto, które podoba mi się tylko w wersji kombi. Wersja hatchback- wcale.





Mmm... I ta wielka dupa.😉 Brakuje mi tylko LEDów, ale i tak mi się podoba.



Auto nie jest może wielkie, ale te wymiary zewnętrzne naprawdę wpływają pozytywnie na przestrzeń pasażerską i bagażową. Dodam tylko, że auto jest większe niż Toyota Avensis I i niewiele mniejsze, niż Avensis II. Od dwójki klasy średniej, pomimo mniejszych wymiarów, niewiele, ale jednak, ma więcej miejsca dla podróżujących oraz dla ich bagaży (tylko 520 litrów ma Avensis II kombi). Powiem więcej, Auris II, ma większy bagażnik, niż Avensis III (543 litry w wersji wagon), który jest zdecydowanie większym autem. Pytanie, jakie zadałem podczas testu poprzedniej Toyoty Auris, również w wersji Touring Sports, nasuwa się znów: po co kupować w salonie Toyotę Avensis III, skoro Auris Kombi jest wystarczająco wygodny i przestronny? No i jeszcze cena. W 2015 roku, za Avensis z nadwoziem kombi, z najsłabszym silnikiem Diesla (124KM) i wyposażeniem Active, trzeba było zapłacić ok 106000 złotych. To 31000 złotych różnicy w podstawie. Na rynku wtórnym jest jeszcze gorzej, ponieważ oba modele na dzień dzisiejszy kosztują podobnie. Za Aurisa przed liftingiem i Avensis po pierwszym liftingu zapłacimy ok 30-45000 złotych. To również jest na niekorzyść Avensis, ponieważ właściciele tych modeli stracili więcej na swoich autach, niż właściciele kompaktów. No ale teraz jest kolejna zagwostka i dotyczy modeli używanych. Po co kupować używanego kompakta, skoro w podobnej cenie możemy poszukać klasę średnią? Dobrze mieć wybór. Co kto lubi? Biorąc pod uwagę konkurencję, wspomnę np. o VW Golfie VII, oczywiście w wersji Variant i Oplu Astrze J Sports Tourer. Auris II Touring Sports, jest mniejsza w każdą stronę od obu tych konkurentów. Astra z kolei jest zdecydowanie największa, ale nic z tego nie wynika. Gabaryty, gabarytami, a kompakt Opla oferuje najmniej miejsca dla podróżujących na kanapie, oraz najmniejszy bagażnik. Golf- porównywalnie z Toyotą, choć również jest większy. Miejsca z tyłu jest podobnie, co w Toyocie, a bagażnik jest tylko o 5 litrów większy w Volkswagenie. 

Wyposażenie:

O wyposażeniu nie powiem zbyt wiele, bowiem nie znajdziemy tu żadnych nowinek technicznych, zwłaszcza w najuboższej wersji wyposażenia Life, której brakuje nawet klimatyzacji i radia. Wszystko bym rozumiał, gdyby ta podstawowa wersja była tania. Niestety nie jest. O tym w podsumowaniu. Już w drugiej od końca wersji Active, w której jest dzisiejszy egzemplarz, na wyposażeniu jest wszystko do wygodnego przemieszczania się, ale jak to mówią: "szału nima". Wyposażenie przypomina mi znowu lata 90te, w których auta bogato wyposażone miały radio, komputer, 2 szyby elektryczne i poduszkę powietrzną, ale czasy się zmieniają, a tak wyposażone samochody nazywane są "golasami". W tym Aurisie jest troszkę więcej, ale lista i tak jest bardzo krótka. 

Bez ekstrawagancji, ale złe też nie są. LEDy do jazdy dziennej, poprostu. Podoba mi się za to kształt reflektora.




Brakuje mi bi- ksenona skrętnego. Występowały jako opcja.



Mianowicie: z zewnątrz, jedyne nowoczesne rozwiązanie jak na dzisiejsze czasy, to światła do jazdy dziennej w technologii LED, zintegrowane w reflektorach halogenowych. Koniec. W zderzakach są zaślepki świateł przeciwmgłowych, a opony kręcą się na stalowych, 15- calowych felgach z kołpakami. Dobrze, że klamki i lusterka są przynajmniej w kolorze nadwozia. 


Pomimo brzydkiej z pozoru zaślepki na światła przeciwmgłowe...




...całość i tak wygląda niesamowicie. Takie zdjęcie spokojnie mógłbym ustawić sobie na tapetę.👍






Do auta dostaniemy się przez centralny zamek sterowany pilotem. Po otwarciu drzwi, widzimy lekko wyprofilowane fotele z manualną regulacją i materiałową tapicerką w dobrym stanie, bez przetarć. 

Tapicerka jest w dobrym stanie, ale należałoby ją już wyprać. Zajmę się tym następnym razem... oczywiście jak będzie zlecenie.



Po zajęciu miejsca kierowcy, widać kierownicę multifunkcyjną obszytą skórą (również w dobrym stanie jak na przebieg 18000km), zegary z komputerem (jakby żywcem wyjęte z jakiejś starej Toyoty, zupełnie niepasujące do 6- letniego auta), obok radio CD (w podobnej stylistyce co zegary), a pod spodem panel klimatyzacji automatycznej (dwustrefowa była dostępna dopiero w wyższych wersjach wyposażenia). Dodatkowo wejścia 12V, USB i AUX. 


Jedyne, co na tę chwilę "trapi" tą Toyotę, to zapchany filtr DPF. Informuje to kontrolką Check Engine na zegarach. Innych nieprawidłowości, poza wspomnianą kontrolką nie zauważyłem.




Komputer wyświetlił spalanie średnie na poziomie 7 litrów. Dodam, że przemieszczałem się tylko po mieście, w dodatku z ciężką nogą. Spalanie jest dalekie od deklaracji producenta, ale jest do "przełknięcia". Poprzednim Aurisem, z tym samym silnikiem zszedłem do 5,2 l. ON na 100km, ale za to w trasie.



Radioodtwarzacz d*py nie urywa, ale dobrze, że w ogóle jest. W niższej wersji Live, nie ma go wcale.





Tego zegarka chciałem nie komentować, ale wygląda, jak w 20-letnim Matizie...



...a obok ta przepiękna listwa wykończeniowa, przypominająca szczotkowane aluminium. Pomieszane z poplątanym.



Oprócz tego 2 elektryczne szyby, z czego jedna z trybem AUTO (z tyłu są niestety korbki, co wygląda źle w aucie z 2015 roku). Elektrycznie sterowane są lusterka boczne, które są również podgrzewane. Hmm... To by było na tyle. 



Systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy również są skromne i poza 7 poduszkami powietrznymi w standardzie (2 czołowe, 2 boczne, 2 tylne i kolanowa kierowcy), jest to, co w latach 90-tych. 




ABS, czyli układ zapobiegający blokowaniu kół podczas hamowania, to dziś standardowy element wyposażenia każdego niemal pojazdu i rzadko o nim wspominam. BA (Brake Assist) jest to system wspomagania nagłego hamowania w sytuacjach awaryjnych. System ten działa we współpracy z ABSem, wykrywając sytuacje gdy kierowca chce szybko zahamować.  Układ kontroli napędu TRC wspomaga kierowcę, gdy samochód ugrzęźnie w błocie, śniegu czy piachu. System został zaprojektowany w celu zapobiegania obracaniu się kół podczas ruszania lub przyspieszania na mokrych i śliskich nawierzchniach. Układ kontroli stabilności pojazdu (VSC) to technologia stosowana przez Toyotę od 1995 r. Gdy czujniki wykryją, że pojazd zaczyna wpadać w poślizg, VSC automatycznie hamuje i reguluje pracę silnika dla odzyskania kontroli nad pojazdem i stabilizacji toru jazdy. Skromnie...


Wszystkie te auta, to 5 ostatnich wpisów na stronie. Każde ma mocny silnik i bardzo bogate wyposażenie.



Sorry, ale mówiąc skromne wyposażenie, cały czas mam przed oczami 2 Mercedesy, które były u mnie całkiem niedawno i były wyposażone niemal we wszystko, co istnieje na rynku, włączając w to systemy, które autonomicznie przemieszczają auta, Mazdę, która była wyposażona we wszystko z cennika, czy Forda Edge'a, który był w wersji Vignale, a to wiąże się z dodatkowymi profitami poza wyposażeniem. BMW, pomimo 8 lat, po wyjeździe z salonu, wyposażeniem nie powstydzi się nawet obok nowiutkich aut marki premium. Ta Toyota ma wyposażenie, które wprawdzie jest skromne, ale zdecydowanie wystarcza do sprawnego przemieszczania się tym autem, a to że wykonana i wyposażona jest skromnie, uważam, że wychodzi tylko na plus. Podobnie jest w przypadku Skody Fabii, czy Rapida, ale o tym w podsumowaniu.


Silnik, skrzynią, zawieszenie:

Silnik w tym aucie, to turbodoładowana jednostka Diesla 1.4 D-4D, o mocy 90KM (przy 3800 obr,/min.). Znów kłaniają się lata 90-te. Maksymalny moment obrotowy, jaki Toyota z tym silnikiem osiąga przy 1800-2800 obr./min. to 205 Nm. 

90KM i 205 Nm momentu... Co by nie powiedzieć- jeździ. I nawet mało pali.👍



Silnik współpracuje z 6- biegowym manualem, którego dźwignia zmiany biegów jest ponadprzeciętnie długa. Mówię o tym, ponieważ tak długie dźwignie mają zwykle auta francuskie, ale w Toyocie dźwignia ta ma krótkie i precyzyjne przełożenia. To ważne. Nie można tego powiedzieć np. o Citroenach, w których wybór biegu to loteria, jakby mieszać półmetrowym kijem w wiaderku z błotem. 


Mieszek jest w dobrym stanie. Nie ma dziur, ani przetarć. Jedynie lekkie wytarcie jest od góry, na gałce.



Zawieszenie jest równie proste i nieskomplikowane, co reszta auta. Z przodu bowiem zamontowano znany od lat i montowany w większości samochodów układ  McPhersona, z tyłu zaś niezawodną belkę skrętną. Mocniejsze jednostki Aurisa, czyli 1.6 i 2.0 mają z tyłu układ wielowahaczowy. Zawieszenie w tym aucie zestrojone jest dość sztywno, ale mimo to, w miarę komfortowo. Po dystansie ponad 180000 km nic nie stuka i dobrze tłumi nierówności. Tak skonfigurowany Auris  przyspiesza do pierwszej setki w 13 sekund, osiągając 175km/h prędkości maksymalnej. Te parametry nie zwalają z nóg, ale do przemieszczania się po mieście wystarczają aż nadto. Dokuczać mogą jedynie na autostradzie, gdzie mamy naprawdę mało mocy w rezerwie i każde dociśnięcie gazu nie powoduje po prostu żadnej reakcji. Ucieczka z lewego pasa podczas wyprzedzania, gdzie za nami ze znaczną prędkością zbliża się jakieś "tłuste" auto, będzie trwała w nieskończoność.😉


Efekt końcowy:

Jeszcze przed podsumowaniem, wrzucę kilka zdjęć do porównania efektu przed i po. Niby nic wielkiego, ale różnice widać na pierwszy rzut oka. 

Ogromna ilość robali na przednim pasie samochodu. Tego chyba nikt nie lubi. W tym przypadku, gdy na aucie leżał wosk 3- miesięczny, owady zostały spłukane bezdotykowo.



Z tymi na lusterkach było podobnie.



Opony oraz kołpaki zostały wyszorowane, ale bez użycia agresywnej chemii. Wystarczyła aktywna piana.



To lubię.😝 Nawet się nie spodziewacie, że tam zajrzę. Mało tego... Ja to nawet umyję. To jedno z moich ulubionych miejsc, ponieważ efekt zwykle jest spektakularny- jak tu.



Podsumowanie:

Podsumowując ten samochód teraz, jak i podczas testu, czy podczas pracy przy nim, nasuwa mi się jedno pytanie: dlaczego ono jest tak wykonane, stylizowane i wyposażone? Ja już wymyśliłem. Toyota, ponad klasę, elegancję i prestiż, ceni sobie bezawaryjność. Dlatego auta zbudowane są prosto i wyposażone w najpotrzebniejsze tylko rzeczy. Im mniej elektroniki na pokładzie, tym mniej awarii w przyszłości. No i jeszcze cena. Każda nowinka techniczna kosztuje. Nawiązałem wcześniej do Fabii. Jeździłem kiedyś nową "podstawą" za ok 40000 złotych. Doposażona Fabia potrafi kosztować nawet 100000 złotych, ale to nadal tak samo małe, kiepsko wykończone w tandetne plastiki, proste auto. Dlatego uważam, że w takim przypadku "bieda edyszyn" jest dobrym (czyt. lepszym) wyborem. Podobnie jest w przypadku podstawowego Rapida, którym też miałem przyjemność przez chwilę się poruszać. No i w końcu Toyota Auris 2. generacji. W podstawie, z najsłabszym silnikiem Diesla, czyli 90- konnym, z nadwoziem Touring Sports jak ten egzemplarz kosztowała w 2015 roku 72000 złotych. To niewiele za nowe, kompaktowe auto z Japonii. Niestety bez wyposażenia. Lepsza wersja z tym samym silnikiem kosztowała kolejne 3000 zł. To nadal niewiele, ale auto ma spore braki w wyposażeniu, a patrząc pod tym kątem, stwierdzamy, że robi się jednak sporo. Dlatego trzeba spojrzeć na to jeszcze z innej strony: m.in. dzięki temu skromnemu wyposażeniu oraz prostej konstrukcji, może okazać się zupełnie bezawaryjne. W tym przypadku znów powtórzę swą myśl: "Wyposażenie? Nie dziękuję.", oraz "Im mniej, tym lepiej." O ile w salonie Auris kosztował stosunkowo dużo, to na rynku wtórnym można znaleźć egzemplarze od pierwszych właścicieli z polskich salonów za 25- 35000 złotych za kilkuletnie auto. Mnie się to auto podoba. Trzeba tylko przymknąć oko na braki wyposażenia, których, nie oszukujmy się, używamy i tak sporadycznie, albo wcale, kiepskie plastiki i deficyt mocy, a wszystko będzie dobrze. Przynajmniej w portfelu.








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

VW Passat B5 FL 2005r. Powrót z wakacji bez stopów.

VW Golf 7 vs VW Passat B8 Auto Detailing

VW Passat B5 FL 1.9 TDI 2005r.

Volkswagen Passat B5FL 2005r. Awaria na urlopie...

Mercedes S320 CDI W220 2001r.

Skoda Kodiaq 2.0 TDI 2020 r.

Cennik 2024.👍

Volkswagen Passat B8 2.0 TDI 2016r.

Alpina B3 3.3 R6 2002 r.

Stłuczka Passata cz. II