Toyota RAV4 HYBRID 2017r. Auto Detailing

PIERWSZA HYBRYDOWA RAVKA W HISTORII...
...i zarazem pierwsza Hybryda w moim życiu.



Ostatni weekend swojego urlopu spędziłem na testowaniu Toyoty RAV4 z 2015 roku, w najbogatszej wersji wyposażeniowej Prestige. Pod maską pracowała 2-litrowa, wolnossąca jednostka benzynowa o mocy 152 KM. Samochód jest fajny, ale uważam, że daleko mu do współczesnej konkurencji. Po ilości wejść na ten konkretny post (link pod zdjęciem poniżej) mniemam, że niewiele było osób zainteresowanych takim autem. Nic dziwnego. Też bym nie był.😉 Wszystko zmieniło się miesiąc później...




TOYOTA RAV4 FACELIFTING:
Niedługo po tym na Autodetailingowe mycie przyjechała do mnie (a właściwie, pojechałem po nią) inna RAVka, tym razem z 2017 roku, czyli po kuracji odmładzającej, która, choć subtelna, wyszła temu modelowi bardzo na plus zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Dodatkowym plusem tego egzemplarza była jednostka napędowa. Po jazdach słabszą i starszą Toyotą, do tej podchodziłem z dużym dystansem. Jak się później okazało, zupełnie niepotrzebnie.

Ta Toyota w 2019 roku po raz drugi wyjechała z polskiego salonu. Została kupiona jako auto po leasingowe. W takim stanie jak na zdjęciu dostałem ją do posprzątania. 



WPROWADZENIE:
Toyota RAV4 to SUV klasy średniej. Czwarta generacja przed faceliftingiem, którą testowałem jako pierwszą, sprawiała wrażenie, jakby była starsza o co najmniej 15 lat, niż jest w rzeczywistości. Razi to jeszcze bardziej, zwłaszcza, jeśli zwrócimy uwagę na detale we wnętrzu. Nie była również wykonana z najlepszych materiałów jak na tę klasę auta. Po liftingu w 2016 roku auto nabrało dużo więcej ,,współczesności''. Wygląda nowocześnie i zdecydowanie ładniej, choć materiały we wnętrzu nadal pozostawiają wiele do życzenia. Wymiary zewnętrzne po lifcie odrobinę się zmieniły. Teraz RAV4 ma 4605 mm długości (32mm więcej względem RAV4 przed liftem), 1845 mm szerokości, 1675 mm wysokości (15mm więcej), a rozstaw osi 2660 mm. Prześwit w wersji z napędem na przednie koła to 177 mm. Toyota radzi sobie nieźle na drodze nieutwardzonej, ale nie miałem odwagi zbytnio oddalić się od cywilizacji. 😉 Auto na bezdrożach mocno się buja i przechyla na boki, ale mimo to, jedzie przed siebie. Z obawy o auto jednak wróciłem do miasta.


WYPOSAŻENIE:
Wersja wyposażenia tej Toyoty nazywa się Premium i została doposażona w pakiety Style oraz VIP. Na wyposażeniu znajdziemy tu niemal wszystko, co jest potrzebne w aucie do codziennej eksploatacji. Luksusów nie ma, ale całość sprawia bardzo dobre ogólne wrażenie.

Felgi są ładne i nie noszą śladów użytkowania, ale jeszcze przed procesem Detailingowym nie wyglądały dobrze. 



Pakiet Style kosztował 9900 złotych i obejmował m. in. przednie światła typu BI-LED z funkcją ,,Follow me home" oraz światłami do jazdy dziennej również w technologii LED, czarną podsufitkę, przyciemniane tylne szyby i felgi aluminiowe 18".

Pakiet VIP kosztował z kolei 4900 złotych i obejmował relingi dachowe oraz zestaw multimedialny z dotykowym ekranem o przekątnej 7", obsługujący Nawigację Toyota Touch 2 witch Go, kamerę cofania i bluetooth.


Poza tym przednie światła przeciwmgłowe, lakier metaliczny w kolorze 3T0 Passion Red Metalic (o dziwo, w tym aucie nawet mi się podoba😉), tylny spoiler dachowy, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, system ,,Inteligentny kluczyk", tylne światła LEDowe... To z zewnątrz.




W środku w szybkim skrócie: kierownica multifunkcyjna obszyta skórą, za nią zestaw czytelnych wskaźników z komputerem pokładowym 4,2" (dużo ładniejszy niż w RAV4 przed liftingiem),


klimatyzacja dwustrefowa climatronic, elektrycznie sterowane (również składane) i podgrzewane lusterka boczne, elektryczne sterowanie szybami z przodu i z tyłu, lusterko wsteczne elektrochromatyczne. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko podgrzewanych przednich foteli, które wymagały dopłaty 1000 złotych. W chwili testu w prawdzie nie były potrzebne, ale na pewno zostałyby docenione zimą.


Wszelkiego rodzaju systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy, takie jak 7 poduszek powietrznych, ABS, EBD, BA, system stabilizacji toru jazdy (VSC+) i kontrola trakcji (TRC), system stabilizacji toru jazdy przyczepy (TSC), system wspomagający pokonywanie podjazdu (HAC), czujnik ciśnienia powietrza w oponach, czujniki deszczu i zmierzchu, tempomat...

W 2017 roku tak skonfigurowana Toyota kosztowała 164700 złotych. W 2018, z przebiegiem 76000 złotych, jako auto po leasingowe, obecna właścicielka wyjechała z salonu tą RAVką za ok 105000 złotych. Jak dla mnie cena była świetna, biorąc pod uwagę stan techniczny auta, który nie wskazywał na jakiekolwiek wcześniejsze użytkowanie auta.

OCZEKIWANIA:
Zanim opowiem o wrażeniach z jazdy, może napiszę kilka słów o procesie Autodetailingowym. RAVka miała być najnormalniej w świecie umyta i poodkurzana. Była zadbana, podobnie jak zeszłotygodniowy Tucson, którego również 

myłem Autodetailingowo (kliknij link), ale tę Toyotę zdecydowanie złapała deszczowa aura. Na szczęście dostałem ją ,,na świeżo", co na pewno wpłynęło na szybsze pozbycie się tego, co ją szpeciło.

Było to widać po nadkolach, nielakierowanych  listwach progowych, oraz przede wszystkim dywanikach.




MYCIE ZEWNĘTRZNE:
Na myjni poszło szybko, sprawnie, i poza trudno dostępnymi miejscami, do których użyłem pędzelka, bezdotykowo.



Cała karoseria, koła oraz nadkola zostały umyte dwukrotnie wodą z mikroproszkiem pod ciśnieniem i spłukane wodą zdemineralizowaną. Felgi również nie wymagały wiele pracy i podobnie jak cała karoseria, zostały umyte bezdotykowo. Auta hybrydowe hamują w głównej mierze silnikiem, przez co pył z klocków hamulcowych nie osadza się na felgach aż tak, jak w autach z klasycznymi silnikami. Po dokładnym spłukaniu całego auta pojechałem do garażu.


JAZDA!
Przyznam szczerze, że jazda tym autem na początku mnie denerwowała. Już pierwszy kontakt z przyciskiem POWER mnie zszokował, ponieważ poza włączeniem systemu multimedialnego i zapaleniu się kontrolki między zegarami ,,EV Ready'' nie stało się nic. Cisza...


Mnie osobiście takie coś denerwuje, ponieważ lubię gdy ,,klekot'' silnika wyraźnie daje mi znać, że pracuje.😉 Tu trzeba się do tego przyzwyczaić. Moc w tym aucie przekazywana jest na przednie koła i wynosi 197 KM przy 5700 obr./min.


Maksymalny moment obrotowy z kolei to 210 Nm w dość wąskim zakresie 4200-4400 obr./min. Autem można jechać naprawdę szybko, ale denerwowała mnie jeszcze jedna rzecz. Mianowicie skrzynia biegów, która jest bezstopniowa. To podobna skrzynia do CVT jaką miał Nissan Qashqai, którym jeździłem rok temu. Tu jest e-CVT (electric Continuously Variable Transmission). Innymi słowy, jest to ta sama skrzynia, tylko uzupełniona o tryb EV i rekuperację w czasie hamowania.


To jakby mieć tylko jeden bieg. Auto rusza z miejsca na samym prądzie, gdy spokojnie operujemy pedałem gazu, aby po przekroczeniu 40km/h włączyć silnik spalinowy. Gdy mocno naciśniemy gaz, możemy rozpędzić Toyotę do pierwszej setki w niewiele ponad 8 sekund, a 180 km/h to maksymalna prędkość do jakiej da się rozpędzić RAV4 HYBRID. W tym aucie jednak nie o to chodzi. Gdy jechałem nim coraz szybciej, bezskutecznie czekałem na przełożenie ze strony skrzyni biegów, które niestety nie nadchodziło. To jakby jechać od startu do 180 km/h na pierwszym biegu.😂 W Nissanie przynajmniej można było zaobserwować wskazówkę obrotomierza, która ,,zchodzi'' z obrotów gdy zmieniany jest bieg. W aucie ze skrzynią e-CVT, wskazówka ,,wchodzi'' na pole Power i trwa tak przez cały czas przyspieszania, a silnik bardzo głośno pracuje.   Piszę o tym jakby to było nie wiadomo co, ale to moja pierwsza hybryda. Odkąd mam prawo jazdy jeździłem wszystkim, czym się tylko dało, ale nie autem hybrydowym. No nic... Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Szybka jazda to coś, czego mimo wszystko nie oczekiwałem od tego auta. Płynność i delikatność w operowaniu pedałem gazu to jest to, co sprawia w tym aucie frajdę. Gdy się tego nauczymy i na maxa wykorzystamy silnik elektryczny, RAV4 na pewno odwdzięczy się nam przy dystrybutorze.

WNĘTRZE:
Fotele, bagażnik, dywaniki i podłoga pod nimi zostały odkurzone w tradycyjny sposób. Brud był świeży, nie wdeptywany miesiącami, więc poszło bardzo sprawnie i szybko.

Trudno dostępne elementy wnętrza wypędzelkowałem, a resztę przetarłem wilgotną mikrofibrą.



Efekt końcowy zabezpieczyłem błyszczącym dressingiem do wnętrz. W najbliższym czasie pomoże on właścicielce w utrzymaniu czystości.



Z ręką na sercu napisze, że to wnętrze mi się podoba. Jest bardziej ,,niemieckie" niż japońskie. 



Zarówno na przednich fotelach... 



...jak i na kanapie, miejsca jest wystarczająco nawet dla wysokich pasażerów. 



PRACE WYKOŃCZENIOWE:
Dokładnie wytarłem całe auto w każdym, najbardziej schowanym nawet detalu. Po wytarciu i odtłuszczeniu, zabezpieczyłem całe auto produktem typu Quick Detailer.



Pozwoliło to uzyskać powłokę hydrofobową, która odizoluje lakier, szyby i felgi od czynników atmosferycznych oraz innych zanieczyszczeń, przynajmniej do następnego mycia, a do tego czasu lakier będzie gładki, szklisty i świecący.

Felga czysta i zabezpieczona, ale opona nadal wygląda nieodpowiednio.



Czernidłem potraktowałem opony, ale również nielakierowane elementy nadwozia, takie jak listwy progowe, nadkola czy dolne partie zderzaków.


Te elementy będą nie tylko zabezpieczone przed zabrudzeniami, które następnym razem zmyjemy bez najmniejszego problemu, ale nie staną się szybko matowe, a przez to po prostu nieładne.

Od razu lepiej...



Plastikowe nadkola również są teraz czyste i zabezpieczone.



TO MNIE DENERWOWAŁO:
Powrót do klientki odbywał się już po ciemku, i muszę przyznać, że to, co denerwowało mnie w RAV4 przed liftingiem, nie zostało poprawione. Chodzi o niektóre przyciski funkcyjne, które nawet w dzisiejszych czasach nie są podświetlane.

Jak w aucie z lat dziewięćdziesiątych... Taki urok Japończyków? 



Nie wspominając już nawet o dźwigni do otwierania wlewu paliwa... To jakaś durna oszczędność, w dodatku mocno denerwująca i po prostu brzydka. Nie spotkałem tego w żadnym innym aucie, poza Azjatyckimi... I nie piszcie, że to kwestia gustu, bo nie wierzę, że takie coś może się komuś podobać. Nie w XXI wieku. Kiedyś taka dźwignia miała spełniać zadanie, ale dziś może wyglądać jak małe dzieło sztuki. Tu zabrakło chęci, albo pomysłu, ale to drobnostka, więc się nie czepiam. 😉

Ta dźwignia to prawdziwy dramat w tak pięknym aucie.



Stosunkowo wolno i głośno pracująca elektrycznie sterowana pokrywa bagażnika również nie została poprawiona przy okazji liftingu, ale to jeszcze jest do ,,przełknięcia''.



PODSUMOWANIE:
Reszta wnętrza intuicyjna zarówno podczas jazdy w dzień, jak i w nocy. Zegary, komputer i multimedia wyglądają w końcu jak w aucie współczesnym, czego nie mogłem powiedzieć w Toyocie sprzed faceliftingu.


Stwierdzam to pierwszy raz w życiu: ta Toyota naprawdę mi się podoba. Nie przeszkadza mi nawet jednostka napędowa, do której szybko się przekonałem. Powiem więcej: nie tylko mi nie przeszkadza, ale jestem nią zachwycony. To bardzo poważna alternatywa dla Diesla.


EFEKT KOŃCOWY:
A jeśli chodzi o rezultat mojej pracy, jest jak na załączonych obrazkach. Auto odświeżone i zabezpieczone na najbliższy miesiąc.

Tylny spoiler jest dość subtelny, ale wygląda ładnie, podobnie jak relingi. Obie opcje wyposażenia raczej mają wyglądać, niż spełniać zadanie. 



Nawet 2 lata po wyjeździe z salonu i przejechaniu ponad 80tys. km auto może wyglądać jak nowe. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

VW Passat B5 FL 2005r. Powrót z wakacji bez stopów.

VW Golf 7 vs VW Passat B8 Auto Detailing

VW Passat B5 FL 1.9 TDI 2005r.

Volkswagen Passat B5FL 2005r. Awaria na urlopie...

Mercedes S320 CDI W220 2001r.

Skoda Kodiaq 2.0 TDI 2020 r.

Cennik 2024.👍

Volkswagen Passat B8 2.0 TDI 2016r.

Alpina B3 3.3 R6 2002 r.

Stłuczka Passata cz. II